Jest coraz lepiej :) Okazuje się, że bez smoczka da się żyć. W ciągu dnia zupełnie nie ma problemu. Z zasypianiem jest trudniej, dłużej to trwa, pomimo tego, że później dziecko kładzie się do łóżka, ale już nie ma takich płaczów i złości jak pierwszego wieczoru bez smoczusia. Myślę, że Wiki już zapomniała o nim. Nie chcę się zbyt szybko cieszyć, ale myślę, że osiągnęliśmy sukces w tej kwestii :)
Super, gratulacje. Wytrwajcie dalej
OdpowiedzUsuńProblem oduczania od smoczka jest nam całkiem obcy, albowiem nasza Elwi jest "bezsmoczkowcem". Zupełnie ją nie interesował, najwyżej jako gryzak trochę, wypluwała. Zatem nie używała. A w ogóle nie jestem zwolenniczką "zatykania" dziecka smoczkiem, pociamkać przed snem- no dobra, ale na spacerze, podczas zabawy - po co?! Dziecko ma mówić, śpiewać, naśladować odgłosy itp, naprawdę bez smoczka przychodzi to łatwiej.
OdpowiedzUsuńNo to super :) Jeszcze chwila i smoka w ogóle będzie można wyrzucić ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni z Agnesto, a Wam gratuluję :)
OdpowiedzUsuńTak jak już kiedyś pisałam - najczęściej takie "wielkie zmiany" są nawet trudniejsze dla rodziców niż malucha - on ma tyle wielkich zmian na co dzień, z którymi sobie radzi, że czasem tych ważnych dla nas nawet nie zauważy :)
(tylko pełne odpieluchowanie jakoś mi wyszło poza ten schemat, niestety...)
Wspaniale!
OdpowiedzUsuńogromne gratulacje
OdpowiedzUsuńGratuluję maleńkiej Wiki :D
OdpowiedzUsuń