Co u nas słychać? Ano mamy ciepłą, złotą jesień :) Pod nogami szeleszczą nam liście :) Wiki wynajduje miejsca, gdzie tych liści jest dużo i szura sobie butkami :) Ostatnio na jedną taką kopę liści wlazła i aż się przewróciła, a śmiechu przy tym było :)
Tak poza tym to Wikusia smoczusia już zapomniała :) i odkąd go nie ma, to jakoś mniej śpi, nie nosi na okrągło przytulanek (maskotki, podusia i smoczuś to był taki komplet nasenny :)) Do łóżka idzie koło 20tej, a nie jak dawniej o 18-19tej. Zanim zaśnie, to się naśpiewa swoim pluszakom :) Ja z Mężem słuchamy z za drzwi i się uśmiechamy, bo to nasze dziecię to chyba będzie miało piękny głosik i talent :) Zresztą talent nie tylko do śpiewania, ale również i do malowania :) Dobra, dobra, jako mama wiadomo zachwycam się swoim dzieckiem :) a to póki co tylko takie gdybanie.
Wiki nadal mało, ale jednak coraz więcej mówi. Właściwie to nie używa więcej słów niż dotychczas, ale zaczyna łączyć w pary, te które już od jakiegoś czasu wypowiadała, częściej ich używa. To czego nie potrafi powiedzieć, to tak sprytnie nam pokaże, że wiadomo o co chodzi.
Patrzę na naszą córeczkę i się nadziwić nie mogę, jaka to Ona już duża, ile rzeczy potrafi, jak wszystko rozumie. I nie mogę uwierzyć, że już za niecały miesiąc skończy 2 lata. Ten czas tak szybko zleciał ...
A tak poza tym to u nas ... ciągle czasu brakuje :) Ale to chyba u wszystkich tak jest :)
W tym braku czasu jednak zawszę znajduję czas na czytanie :) Wczoraj pochłonęłam 100 stron książki "Poza zasięgiem" :) Mój Mąż też się na nią czai. Wczoraj pokazał mi dwie przekładki i mówi: "Ta biała jest Twoja, ta niebieska moja." Zapewne przeczyta książkę równo ze mną, albo i wcześniej :) także przedstawię Wam nie tylko swoje zdanie na jej temat.
Weekend zapowiada się spotkaniowo :) W piątek przyjadą znajomi z okolic W-wy, w sobotę idziemy do innych znajomych, a w niedzielę hmm może w końcu do kina :)
Tak sobie zerknęłam w archiwum mojego bloga i z przerażeniem stwierdziłam, że coraz mniej piszę o naszym codziennym życiu. Zaczęły przeważać recenzje, opinie na temat zabawek, inne sprawy, ale jakoś mało w tym wszystkim mnie, Wiki, Męża. Wiecie na co mam ochotę zwalić winę? Oczywiście na brak czasu :) Ale to nie tylko to. Jakbym tak miała możliwość pisania zawsze kiedy mi jakaś myśl w głowie zaświta, to bym tu Was zasypała postami :) i szczegółami z każdego minionego czy obecnego dnia. Niestety jak wieczorem usiądę do kompa to już nie pamiętam tego co chciałam napisać, o czym myślałam ... Jednak postaram się więcej o mojej/naszej codzienności pisać.
Bardzo lubię te Twoje osobiste wpisy :)
OdpowiedzUsuńha a u nas pogoda listopadowa już ;/
OdpowiedzUsuńfajnie z tym smokiem
dzięki tym wpisom osobistym chętnie tu zaglądam - oczywiście, lubię czasem poczytać o książkach, które polecasz, albo przyjrzeć się inspiracji "meblowej", ale najważniejsze jest dla mnie odczucie, że przy klawiaturze siedzi żywy człowiek - mama, z podobnymi codziennymi troskami i radościami jak moje - a nie recenzent na etacie:)
OdpowiedzUsuńa jeśli czasu na blogowanie brakuje tylko dlatego, że właśnie "wyciskacie więcej życia z życia" to tylko pogratulować :D
Czekam na wrażenia po lekturze:)
OdpowiedzUsuńPrawda że milej jest, kiedy piszemy o codzienności....Same recenzje to jednak świat wyimaginowany a my żyjemy tu i teraz :)
OdpowiedzUsuńGratuluję że zakończyła się ERA SMOKA....ja ostatnio się zastanawiałam czy odstawianie smoka u Kubeczka odbędzie się spokojnie, czy nie...różnie to bywa.
Brodzenie w liściach- uwielbiałam jako dziecko, uwielbiam i teraz. Dziecię moje uwielbienie owe odziedziczyło. Brodzimy z uśmiechem więc obie :))
OdpowiedzUsuń