świąteczny

Rotator

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Ławka

Mam dziś kiepski nastrój. Na niczym nie mogę się skupić. Książka - nudzi. Gra - nie pomyśli idzie. Film - jakoś nie pociąga. Ustalanie szczegółów wyjazdu na sylwestra - nie, nie, nie, ... wszystko nie.

Przymknęłam oczy. Przypomniało mi się jak w dzieciństwie leżąc na ławce patrzyłam na niebo.

Niebo pełne gwiazd, ... mały wóz, duży wóz ... Niebo granatowe, prawie czarne, a na nim migoczące złote gwiazdki. Czasem migoczący na czerwono punkcik, przecinający niebo - samolot. Wokół niby cisza, ale jednak muzyka gra. Świerszcze, komary, ćmy, prosiaki chrumkające przy swoim wieczornym posiłku, żaby rechoczące nad stawem, psy ujadające gdzieś w sąsiedniej wiosce. ... W oddali, ledwo słyszalny szum - samochody. 
Szczebelki ławki gniotą mnie w plecy i ramiona skrzyżowane pod głową. Kiciuś przejechał swoim milusim ogonem po czubku mojego nosa, i zaczął układać się na moim brzuchu ... Jego mruczenie tak uspokaja. Mogłabym zasnąć przy tej kołysance ...

Niebo w letni wieczór. Chmury płyną tak szybko. Są coraz ciemniejsze. W pewnym momencie niebo staje się zupełnie ciemne. Nie widać gwiazd, które o tej porze zwykle zaczynają się już pojawiać. Cisza, słychać tylko rodziców pośpiesznie zamykających folie, garaż, stodołę ... Gorąco, duszno, ... Nagle zrywa się przyjemny, wilgotny wiatr ... wiatr zapowiadający burzę. Leżę na ławce. Niebo wzbudza we mnie niepokój, wiem że za chwilę wiatr będzie tak silny, że zacznie wyginać gałęzie drzew,  że lunie deszcz, ... Leżąc na ławce, czekam na niebo rozdarte błyskawicami - piękne, lecz przerażające. Niebo przeszywa złoty sztylet ... rozlega się huk, który echem odbija się gdzieś w mojej głowie. Jest mi zimno, ale leżę jak zahipnotyzowana, wpatrzona w błyskawice, wsłuchana w grzmoty, leżę do momentu gdy mama woła do domu ...

Niebo mroźną nocą. Właśnie wróciłam od Ukochanego. Zamykam bramę i zerkam na gwiazdy, tym razem z pewnym smutkiem ... Już niedługo z innego miejsca będę obserwować niebo.

sobota, 25 grudnia 2010

Ja

Brakuje mi pewności siebie. Brakuje jej w każdej czynności, brakuje w rozmowie, ... brakuje w każdym aspekcie życia.

Nawet trudno mi uwierzyć w to, że ryba po japońsku którą zrobiłam, może komuś smakować - z góry "zakładam", że ktoś ją chwali ze zwykłej grzeczności ... Dużo łatwiej byłoby mi uwierzyć słysząc: "dobra, ale mogłabyś następnym razem dodać więcej pieczarek, nie będzie wtedy taka ostra ..." Chociaż pewnie jak usłyszałabym takie słowa to również uznałabym, że jednak niesmaczna ...

Co zrobić żeby się zmienić?

Jak w siebie uwierzyć?


niedziela, 19 grudnia 2010

Życzenia

 Na ostatnie dni przed świętami życzę wszystkim:


  • świątecznego nastroju,
  • pomysłowości i trafności w tworzeniu bądź wybieraniu prezentów,
  • spokoju, cierpliwości, opanowania, bardzo potrzebnego w czasie przedświątecznych zakupów,
  • życzliwości - wszyscy w takim samym tłoku i tych samych kolejkach stoimy,
  • każdemu tego, czego najbardziej w tych dniach potrzebuje (czasu, pieniędzy, pomocy, ...) 

I tak lekko na zapas:

Świąteczny Toruń
































piątek, 17 grudnia 2010

Koszmary

Jeden budzik, drugi budzik, ... kolejny budzik ...

Któryś mnie przebudził, ale zaraz zasnęłam znowu.

Między jednym, a drugim budzikiem miałam sen. Sen? Nie, to był koszmar :( W roli głównej jak zwykle ta sama osoba. Dlaczego ona? Czy dlatego, że jest tak nieważna, nieistotna, że aż się stała przedmiotem kłamstwa? 

Przebudzenie po koszmarze przynosi za każdym razem świdrujące pytanie o nią/e. Ciągle walczę, żeby go nie wypowiedzieć na głos; żeby znowu nie usłyszeć kłamstwa, albo czegoś w rodzaju:   to nieważne, nieistotne, nicnieznaczące ... to nikt.

Kto jest nieważny? Przedmiot kłamstwa? Czy może jednak okłamywana osoba?

piątek, 10 grudnia 2010

Pamiętnik Adama i Ewy - cz. 1/2

Środa

Wybudowałem sobie szałas dla ochrony przed deszczem, lecz nie mogłem cieszyć się nim w spokoju. Nowe stworzenie już tam wtargnęło, a gdy próbowałem je wypchnąć, zaczęło wylewać wodę z otworów, którymi patrzy; ocierało je wierzchem łap, wydając przy tym takie odgłosy jak niektóre zwierzęta, kiedy cierpią. Chciałbym żeby przestało tyle mówić, bo gada bez przerwy. Brzmi to jak zaczepka lub niesprawiedliwy przytyk w stosunku do tego biednego stworzenia, nie miałem jednak tego na myśli. Nigdy dotąd nie słyszałem ludzkiego głosu, a więc każdy nowy i obcy dźwięk wdzierający się tutaj, w uroczyste milczenie tej sennej samotności, razi moje ucho jak fałszywa nuta. A ten nowy dźwięk rozlega się tak blisko mnie, tuż przy mym ramieniu, tuż przy mym uchu, najpierw z jednej, potem z drugiej strony; ja zaś przyzwyczaiłem się do odgłosów dobiegających z pewnego oddalenia. 

...

Odziedziczyłam coś po Ewie ;) 

Gadam, gadam, gadam ... Gadam wtedy kiedy nie powinnam :) 
- oglądając film - komentuję, "popiskuję" z radości lub strachu, popłakuję ...
- czytając książkę co jakiś czas dzielę się (głównie) z Ukochanym tym co mnie porusza, bawi, ... śmieję się, wyrzucam z siebie: fuj, ble, eee?, ooo!!!, auć, ...
- "pracując" na komputerze, komentuję co właśnie zrobiłam :) co działa nie tak lub wręcz przeciwnie; jak znajdę coś co mnie rozbawi dzielę się z Mężem ... 
- gdy rozmówca mówi: "rozumiem" oczywiście nie kończę wywodu:) mówię dalej to co zaplanowałam powiedzieć, aby zostać dobrze zrozumianą :) 

 ... właściwie na temat mojego gadulstwa coś więcej może powiedzieć mój Mąż :) bo wiadomo, samemu u siebie nie wszystko się zauważa :)



Pamiętnika Adama i Ewy - cz. 1/1

Fragmenty pamiętnika Adama przełożone z oryginału

Poniedziałek

To nowe stworzenie o długich włosach ciągle staje mi na drodze. Czatuje wciąż w pobliżu i podąża moimi śladami. Nie lubię tego; nie przywykłem do towarzystwa. Wolałbym, żeby przebywało wśród innych zwierząt ... 
Chmurno dzisiaj, wiatr wieje ze wschodu, będziemy mieli chyba deszcz ... My? Skąd wziąłem to słowo? Już sobie przypominam. - Nowe stworzenie go używa.

Wtorek

Obserwowałem wielki wodospad i sądzę, że to najwspanialsza rzecz w tej okolicy. Nowe stworzenie nazywa go wodospadem Niagara, nie mam pojęcia dlaczego. Mówi, że wygląda jak wodospad Niagara! Nie jest to wystarczający powód, raczej tylko kaprys i głupota! Sam nie mam okazji, aby czemukolwiek nadać nazwę. Nowe stworzenie wymyśla nazwy dla każdej istoty, która się pojawia, zanim zdołam się sprzeciwić. I zawsze używa tej samej wymówki: że dana rzecz tak właśnie wygląda. Weźmy na przykład dodo. Utrzymuje, że skoro ktoś nań spojrzy, od razu wie, że "wygląda na dodo". Bez wątpienia będzie musiało być tak nazwane. Nuży mnie zawracanie sobie tym głowy. Dodo! Nie wygląda bardziej na dodo niż ja sam!


"Pamiętnik Adama i Ewy" Mark Twain

Dobrych kilka lat temu, a raczej kilkanaście lat temu (jak ten czas szybko leci :() jeszcze w podstawówce, przeczytałam książkę "Pamiętnik Adama i Ewy". 


Czytając śmiałam się :) i pragnęłam dzielić się tym co mnie tak bawiło z otaczającymi mnie ludźmi, czyli głównie z rodziną :). Oczywiście dla nich przeczytane przeze mnie fragmenty nie były tak śmieszne jak dla mnie, nie czytali przecież całości :)


Zastanawiam się nad tym, czy nie przepisać tej książki tu na blogu - tak po prostu, może ktoś kiedyś przeczyta i pośmieje się ze mną :)


Zastanawiam się, czy dziś ta sama książka będzie dla mnie równie zabawna?

piątek, 26 listopada 2010

"Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafón

EJakiś czas temu wspominałam o książce "Marina", która bardzo mi się podobała. Wczoraj skończyłam czytać kolejną książkę tego samego autora "Cień wiatru" i stwierdzam, że była jeszcze lepsza :) jeszcze fajniejsza :) niesamowita :)

O czym? Przeczytaj!


"Wciąż pamiętam ów świt, gdy ojciec po raz pierwszy wziął mnie ze sobą w miejsce zwane Cmentarzem Zapomnianych Książek ... "

... miejsce do którego chciałabym trafić.


"Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterię: to jego najczęstrze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć."



"Czas im bardziej jest pusty, tym szybciej płynie. Życie pozbawione znaczenia przemyka obok, jak pociąg niezatrzymujący się na stacji."



"Najmądrzejszy człowiek jakiego znałem, Fermin Romero de Torres, powiedział mi kiedyś, że żadnego z przeżyć nie da się porównać z tym, gdy mężczyzna po raz pierwszy rozbiera kobietę ... Cud zdarza się tylko raz ... "

Chciałabym być tym cudem.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Maraton

Niesamowity weekend :)
Już dawno tak nie było :) Istny maraton :) Jak na początku naszej znajomości :) 
Po sobotnim wyjściu na piwo, obudziłam się o 7.10 :) zrobiłam jajecznicę, obejrzeliśmy film, ... a potem 4 razy ... a wieczorem jeszcze raz :) ... i ciągle nienasyceni, sobą nienasyceni ...




"Sex to piękna sprawa, kocham coraz mocniej, Ciebie ciągle w łózku chcę......
Pościel Tobą pachnie ciała ciągle mokre, rozkosz w nocy tuli mnie.
Cmok, cmok, cmoknij mnie abym poczuł usta twe
O tak, tak, tak, tak właśnie tak chciałbym poczuć sexu smak....
Smak, smak, świetny smak to przecież jest dobry znak.
Sen, noc, obok Ty, jednen krótki oczu błysk. Twój szept cichy tak jak księżyca nocą blask.
Pieść, pieść, przytul mnie... noc od tego przecież jest..... Ah, ah
Sex to piękna sprawa, kocham coraz mocniej, Ciebie ciągle w łózku chcę......
Pościel Tobą pachnie ciała ciągle mokre, rozkosz w nocy tuli mnie.
Sex to piękna sprawa, kocham coraz mocniej, Ciebie ciągle w łózku chcę......
Pościel Tobą pachnie ciała ciągle mokre, rozkosz w nocy tuli mnie.

Chodź, chodź do mnie chodź, niech poczuje Twoją moc, tak, tak, chciałbym już w objęciach zostać Twoich ust. Jak cień zostać chcę Twoim najpiękniejszym snem, a więc rękę daj, zamknij oczy i posłuchaj jak: serce bije rytm, jak pod skórą płynie krew"

"Seksu smak" D-BOMB

środa, 10 listopada 2010

Samotny spacer, nocą po Toruniu

Toruń nocą jest piękny, a samotny spacer wśród jego murów pozwala chociaż na chwilę wyłączyć myślenie, negatywne myślenie.

 

To miejsce w dzień, nigdy nie wydawało mi się ładne, ale przy odpowiednim oświetleniu :) robi wrażenie


Zamek krzyżacki 



A to moje ulubione miejsce w Toruniu :)



I jeszcze widok na ulicę Żeglarską



Szkoda że mam słaby aparat i że nie potrafię robić zdjęć :(

środa, 3 listopada 2010

Pornografia

Po ślubie rani mnie jeszcze bardziej :(


...

Jaka jest różnica między zdradą, a wykorzystywaniem czasu, w którym żony nie ma na zaspokajanie swoich potrzeb oglądając inne kobiety??? Kobiety które doprowadzają do orgazmu przez samo to jak wyglądają, jak się ruszają ...


Rozumiem jakbym przez tydzień nie pozwalała się dotknąć, ale przecież ... :'(

...


I nawet słowa przepraszam nie usłyszałam, a dobrze wie jak mnie to boli :'(
Tylko, że dla niego to nic złego.

piątek, 29 października 2010

Życzenia

Jakiś czas temu byliśmy u koleżanki na weselu. Nadeszła godzina w której należało wpisać się do księgi gości. Mi jak zwykle w takich chwilach brakowało ładnych słów, w które mogłabym ubrać życzenia dla nowożeńców - z ratunkiem nadszedł mi Mąż :)

"Życie jest jak ocean. Piękne i burzliwe. Dziś wyruszając we wspólny rejs, sami decydujecie, w którym kierunku popłyniecie. Życzymy Wam aby Wasz statek zbudowany z miłości,  zaufania i partnerstwa był mocny i przetrwał każdy sztorm, a fale zaniosły Was tam gdzie tylko chcecie."

Nasz rejs trwa już prawie 3 miesiące :) 
Oby i nasz statek przetrzymał każdą burzą ... :)

poniedziałek, 18 października 2010

:)

Patrzę na komunikator - nie ma Cię.
Myślę - co się stało?
Zerkam na zegarek - a to już po 15tej :)
Wracasz już do domu :) :) :)

Dzisiejszy dzień bardzo szybko minął,
Jeszcze godzinka i będziemy razem :)

czwartek, 14 października 2010

W blasku świec

Jak to jest, że mąż wie o czym myślę, czego pragnę ? :)


Rano myślę "małżeńska kąpiel - tego mi potrzeba", a po południu dostaję sms-a od męża: "Czy moja śliczna żona będzie dziś miała ochotę na wspólną kąpiel?" :) :) :)

I co tu dużo mówić :)

Świece, gorąca kąpiel, ja i mój kochany Mąż :) :) :)


sobota, 2 października 2010

Naładuj baterię

W piątek byłam z mężem na siatkówce. Grać nie miałam ochoty, ale po prostu pobyć, popatrzeć bardzo chętnie :). Było wyjątkowo miło :) jeszcze nigdy na siatkówce nie dostałam tylu buziaków od mojego Skarba :) Zdanie: "idź naładuj baterię" stało się przebojem wieczoru :)

Dla mnie te pocałunki miały wyjątkowe znaczenie. Po tym jak się zbłaźniłam jakiś czas temu, nie potrafiąc zliczać punktów, sama się wstydziłam i myślałam, że mąż również się mnie wstydził. Te wczorajsze buziaki przy szefowej, kolegach, koleżankach z pracy świadczyły o tym, że nie wstydzi się mnie :) że kocha mimo tego jaka jestem, pokazywały "to moja kobieta", ... :) a ja normalnie byłam dumna :) że to mój mąż :) że mój mąż jest taki czuły :) że mój mąż pokazuje innym ile dla Niego znaczę ... :)

Przeszła mi przez głowę również myśl, że może to zazdrość z Jego strony. Ostatnio sporo opowiadam o kolegach, koleżankach z pracy - nowa praca, nowi ludzie. Siedząc na trybunach, smsowałam z koleżanką, rozmawiałam z mama - może mój Skarb pomyślał, że to ktoś z pracy ??? ale nawet jeżeli tak było to i tak to miłe :) zazdrość świadczy o tym, że Mu zależy na mnie, że nie chce mnie stracić :) że widzi we mnie kobietę, którą inni mogliby chcieć Mu odbić.

Jestem szczęściarą :) Mój mąż wyjątkowo się stara :) Chce żebym była szczęśliwa, żebym mogła odpocząć, dba o mnie :) W tym tygodniu to chyba większość obiadów robił On :) Odkurzanie - hmm od początku małżeństwa chyba tylko raz ja odkurzałam, zwykle to jego działka :). Pomoc przy zmywaniu naczyń, robienie kolacji i kanapek do pracy co jakiś czas, ... Ostatnio mój Skarb skleił mi buty, wymienił filtr paliwa, filtr powietrza, wkładkę w stacyjce samochodu :) 
To że dobrze trafiłam nie podlega wątpliwości :) Mam nadzieję, że będę potrafiła całą Jego pomoc Mu wynagradzać, równie mocno się starać, żeby On czuł się tak dobrze w naszym związku jak ja :)
A teraz idę naładować baterię :)

środa, 29 września 2010

"Marina" Carlos Ruiz Zafón

Nie mam dziś weny do pisania, więc może krótko: książka "Marina" Carlos Ruiz Zafón bardzo mi się spodobała :) chyba wybiorę się do mamy lub do biblioteki w celu wyszukania innych książek tego autora.


"... pieniądze nie mają znaczenia, chyba że ich brakuje."


"Zapewniłam go, że nie obchodzą mnie krążące na jego temat plotki. Było mi wszystko jedno, co robił. Chciałam tylko być częścią jego życia. Do końca. Bez niedomówień i bez tajemnic."


"Ludzka podłość - ... - jest lontem czekającym tylko na odpowiednią iskrę."


"Jeden z moich serdecznych przyjaciół powiedział mi kiedyś, że problemy są jak karaluchy - ... - Póki kryje je ciemność, wcale się nie boją, ale wystarczy poświecić, a natychmiast się spłoszą i pierzchną."

niedziela, 19 września 2010

Gołąbki

Naczytałam się przepisów i w końcu dziś na obiad zrobiłam po raz pierwszy gołąbki - nie wyszły takie pyszne jak babcine. Babcia robiła wyjątkowe gołąbki, miodowiec, omlety, ... 

Szkoda, że jak babcia żyła, mnie zupełnie nie interesowało gotowanie, pieczenie ... Miałam okazję nauczyć się gotować chociaż to, co najbardziej w Jej wykonaniu mi smakowało. Niestety nie wykorzystałam nam danego czasu.

Dziś mogę jedynie próbować odgrzebać w pamięci wspomnienie smaku moich ulubionych gołąbków i eksperymentować w kuchni. Może z czasem uda mi się choć trochę zbliżyć do smaku tych ulubionych.

czwartek, 16 września 2010

Grzybobranie

Dziś z siostrą i moją nową mamą (oczywiście teściową mam na myśli) byłyśmy w lesie na grzybach :) Grzybów już tak dużo nie ma, ale nazbierałyśmy pełne wiaderka :) 

Uwielbiam "chodzić na grzyby" :) spacerować po lesie, wdychać zapach lasu, wpatrywać się w otaczającą zieleń, wsłuchiwać w szum drzew, ... Zbieranie grzybów zazwyczaj trochę  gorzej mi idzie, ale jak już znajdę grzybka to zachwycam się tym jaki jest zgrabny, jak śmiesznie urósł, w jakim dziwnym miejscu :) ...



Dziś, w zasadzie przez przypadek, zabrałam ze sobą aparat :) Będę mogła dzięki temu trochę dłużej cieszyć się widokiem grzybków :)


Największą radość sprawiają mi bliźniaki :) W tym roku byłam na grzybach 2 razy i znalazłam tylko jedne bliźniaczki, ale za to jakie śliczne :)


Znacznie mniej lubię czyścić, suszyć, zaprawiać ... grzyby. Dzisiejszego popołudnia ledwo się zmusiłam do tej roboty.


Marudziłam, że już więcej na grzyby nie jadę, bo nie chce ich przerabiać, ale podejrzewam, że jak tylko padnie propozycja: "Jedziemy na grzyby?" to chętnie znowu się wybiorę :)

wtorek, 14 września 2010

Łzy szczęścia :)

Wczoraj wieczorem, leżąc wtulona w mojego Skarba uświadomiłam sobie, jak bardzo szczęśliwa jestem, jak wiele od życia dostałam. Dostałam to, o czym nawet nie miałam odwagi marzyć. 

Nie minęło dużo czasu, od chwil w których byłam pewna, że do końca życia będę samotna. Nie myślę o takiej zupełnej samotności, mam kochających rodziców, siostry, przyjaciółkę, znajomych ... Mam na myśli życie samotne, bo bez męża, bez dzieci. Ta samotność miała być wynikiem mojej decyzji, mojego charakteru, choroby ... i pewnie kilku innych czynników.

Być może zbyt wiele zrzucam na łuszczycę, są przecież ludzie, którzy z tą chorobą żyją szczęśliwi, mają rodziny, nie jest ona dla nich, aż takim strasznym przekleństwem, wstydem jak dla mnie. Raczej mój charakter, jest bezpośrednią przyczyną tego jak kształtowało się moje życie i w jakim kierunku zmierzało. 

Po mimo tego, że jestem mocno przeciętna, tego że nie szukałam, a wręcz unikałam okazji do poznania mężczyzn, znaleźli się tacy co byli mną zainteresowani. Co z tego, skoro ja nie dałam szansy ani im, ani sobie. Gdy zaczynali mówić o naszej przyszłości, dzieciach, gdy zaczynali mówić o miłości, ja kończyłam związek. Dlaczego? Bo nic do nich nie czułam, bo nie chciałam żeby się do mnie przywiązywali, skoro ja nie widziałam "nas" w przyszłości, bo nie oni byli mi przeznaczeni, ... A tak trochę głębiej - bo bałam się. Bałam się swoich pragnień, swojego "drugiego ja", które w przeciwieństwie do twardego "pierwszego ja" chciało otworzyć się przed drugim człowiekiem, chciało płakać w jego ramionach, chciało czułości, ciepłych słów, komplementów ... chciało się przytulać, pieścić, kochać ... chciało bliskości. Nie wiem, gdzie umiejscowić kolejny lęk: bałam się momentu, w którym będę musiała pokazać drugiemu człowiekowi swoje ciało, pokazać czym jest łuszczyca, która pojawiała się wcześniej w rozmowach (czym są słowa wobec tego co widzą oczy?).

Leżąc w szpitalu, wraz z innymi chorymi na łuszczycę ludźmi, często równie młodymi jak ja, a nawet młodszymi, rozmawiając ze starszymi chorymi, rozmyślając o sobie, o przyszłości, doszłam do wniosku, że owszem mogłabym związać się z mężczyzną, ale chorym na łuszczycę. Przed człowiekiem, który wie, rozumie, widział, mogłabym się otworzyć. Byłoby mi łatwiej, a później byłoby nam łatwiej. Dziewczyny w moim wieku, miały podobne zdanie, starsze kobiety myślały inaczej: oboje rodzice chorzy, to dzieci mają jeszcze mniejsze szanse, na bycie zdrowymi. Racja, o dzieciach nie pomyślałam, czy ze zdrowym czy z chorym mężczyzną będę miała dzieci, będą one narażone na taki sam los jak mój. Lepiej więc nie wiązać się z nikim, nie mieć dzieci, nie obarczać ich tą chorobą. 

Do tej pory nie wiem, jak to się stało, że wszystko się zmieniło. To znaczy wiem, że pewnego dnia postanowiłam założyć konto na portalu społecznościowym, randkowym :) i zrobiłam to. Założyłam konto, napisałam coś o sobie, wstawiłam nawet zdjęcia - ale co mnie do tego popchnęło? Skąd tyle odwagi by wstawić swoje zdjęcia, umówić się na randkę ze znajomym z internetu? I jak to wszystko ma się od mojego postanowienia: będę sama.
Zaczynałam w sumie z myślą, że przecież nie muszę się z nikim spotykać, mogę po prostu porozmawiać przez komunikator. Później jak pojawili się interesujący i zainteresowani mężczyźni, stwierdziłam, że spotkanie również do niczego nie obliguje. Później postanowiłam wcześnie powiedzieć o swojej chorobie, tym z którymi zawiązałaby się jakaś znajomość...

... Poznałam mężczyznę, przed którym bardzo szybko się otworzyłam. Mężczyznę zdrowego !!! Pozwoliłam by zawiązał się związek, posmakowałam ciepłych słów, komplementów, czułości. Pozwoliłam by związek się rozwinął, posmakowałam bliskości. Niemal bezboleśnie ujawniłam swą chorobę, pozwoliłam oczom zobaczyć czym jest słowo "łuszczyca". Pozwoliłam by to co zaistniało toczyło się dalej ... i toczy się ... 

Jestem szczęśliwą kobietą, leżącą w objęciach swojego męża :). Kobietą z łuszczycą, obdarowaną tym, przed czym się wzbraniała. Kobietą, której "drugie ja" wygrało, która potrafi płakać w obecności męża, potrafi mówić o tym co ją boli, mówić o swoich słabościach. Kobietą uwielbiającą przytulać się, pieścić, kochać, ... Kobietą, która chce mieć dzieci :) i ma ogromną nadzieję, że będą one zdrowe.

Gorsze chwile, gorsze dni - owszem mam, ale ... jak spojrzę na moje życie, na to co mam, jestem szczęśliwa :).
Wczoraj wieczorem, leżąc w ramionach ukochanego, z mych oczu spłynęły łzy, łzy szczęścia :)

wtorek, 7 września 2010

Laptop

Dziś przyszła zamówiona przez mojego Męża pamięć do laptopa - pasuje :). 

Usiadłam z laptopem na kolanach i stwierdziłam, że w sumie teraz bardziej ciągnie mnie do książki niż do internetu :). Brak laptopa, zmiana sytuacji życiowej ... okazuje się, że to efektywny detoks :).

A więc: idę zrobić kolację i wracam do czytania książki :)

A może jednak nie? Właśnie pojawiła się koleżanka na gg ;)

niedziela, 5 września 2010

"Wierność w stereo" Nick Hornby - cytat - Dla dobra związku

Kilka rad starego, dobrego małżeństwa:

" - Jeśli znajdziesz kogoś właściwego, to wiesz, że znalazłeś kogoś właściwego, bez względu na to, ile masz lat. (Phil)
- Związek dwojga ludzi wymaga pracy. Nie można rzucać wszystkiego w kąt za każdym razem, gdy coś się nie udaje. (Jackie)
- Zgadza się. Łatwo jest spakować manatki i zacząć od nowa z kimś, kto właśnie wpadł ci w oko. Prędzej czy później dojdziesz do etapu, kiedy będziesz musiał pracować nad nowym związkiem.(Phil)
- Mówiąc szczerze, nie jemy obiadów przy świecach i nie robimy sobie wiecznych miesiąców miodowych. To już przeszłość. Teraz jesteśmy po prostu dobrymi przyjaciółmi. (Jackie)
- Nie możesz wskoczyć do łóżka z pierwszą z brzegu i mieć jednocześnie nadzieję, że twoje małżeństwo to przetrzyma - bez względu na to, co się o tym mówi. (Phil)"

Nick Hornby "Wierność w stereo"

sobota, 28 sierpnia 2010

"Anatom" Federico Andahazi

Brrrry jeszcze tak szokującej książki nie czytałam. Jeszcze mam "gęsią skórkę" na ciele.

Nam gotować nakazano;
my o kuchnię mamy dbać:
oto przepis wam podaję, 
każda z nas powinna go znać.

Kiedy słońce wstanie rano,
już powinien na was czekać
doborowych chłopców tuzin,
którym też, co trzeba, wstało.
Od każdego weźcie mleka,
a najlepsze będzie takie,
które prosto w usta ścieka.

Potem czas na mszę poranną.
Ksiądz wychodzi na ambonę,
lecz nie słucham, o czym nudzi:
widzę niemal pod sutanną
jego gruby, święty członek.


Federico Andahazi "Anatom" 

Kontakt

Brakuje mi tych setek, może tysięcy słów dziennie, które krążyły między nami w formie wiadomości na komunikatorze, sms-ów, mms-ów, rozmów ...

Brakuje mi tej olbrzymiej potrzeby, chęci kontaktu. Brakuje <...>

Coś się zmieniło. Teraz jest:

"nie nie
  spoko
  ale teraz nie. Chce to skonczyc"


Smutno mi, tęsknię, boję się, że z czasem będziemy ograniczać się do pustych słów, mówionych tylko z przyzwyczajenia, ...


piątek, 27 sierpnia 2010

Nowa praca

Przepracowałam pierwszy dzień w nowej pracy. Póki co czuję się troszkę zagubiona, ale wygląda na to, że będzie całkiem fajnie. Szkoda tylko, że pracować będę 3 dni w tygodniu i że tylko na 3 miesiące mam tę pracę zapewnioną, ale dobre i to. Już za długo siedziałam w domu. Odzwyczaiłam się od ludzi, od pracy, ... zdziczałam.

środa, 25 sierpnia 2010

wtorek, 24 sierpnia 2010

Zazdrość o czyjąś przeszłość

Chyba nie do końca o zazdrość w moim przypadku chodzi, ale cytat zdecydowanie dotyka tego co mnie boli.


"Trudno o bardziej frustrujące i dołujące uczucie niż zazdrość o czyjąś przeszłość. Przy wspólnej przyszłości zawsze można pomajstrować. Przeszłość tych, których dzisiaj kochamy, jest zamkniętą całością. Jest prawdą, co w oczy kole. Czymś, nad czym można tylko przejść do porządku dziennego. Ale nie jest to łatwe.

Wiedza o tych dawnych, dziś już często nieaktualnych, ale dokonanych niegdyś świadomie wyborach rzadko bywa radosna. Zmusza nas, by spojrzeć innym okiem na kogoś, kogo, zdawałoby się, całkiem dobrze znamy. Pół biedy, jeśli dawne wybory nawet dziś wydają się słuszne. Ale błędy, głupoty, pomyłki, cały ten kłopotliwy bagaż, jaki człowiek w pewnym wieku ciągnie za sobą bez względu na to, gdzie go los rzuci? Powraca jak czkawka, zaskakuje trupem w szafie, pozbawia jakże miłego złudzenia, że nadzy i czyści jak łza wchodzimy w nowy związek, w nowe budowanie.

Nagle okazuje się, że spotkanie dwojga ludzi, choćby najpiękniejsze i niespodziewane, nie jest cudem ani gwiazdką z nieba, ale prostą konsekwencją przeszłych błędów. Również własnych. Nie doszłoby do niego, gdyby nie wszystkie te głupoty, pomyłki i zawirowania, które poplątały jasno niegdyś wytyczone szlaki. Bo trzeba ostrego zakrętu, by wjechać na nową drogę." 



Katarzyna Leżańska "Ależ Marianno" 

niedziela, 22 sierpnia 2010

Kompres

"... Zresztą czy Piotr kiedykolwiek był jej fascynacją? Zastosowała go jak kompres na bolesne miejsce po fascynacji, która prysła jak bańka mydlana. Właściwie nie prysła, tkwiła w środku jak drzazga, ale dała się przyklepać i znieczuli na tyle, by można było pomyśleć o kimś innym. O kimś pewnym i bezpiecznym, ..."

Katarzyna Leżańska "Ależ Marianno"


Czy i ja jak ten kompres jestem? Czy kompres może stać się kolejną fascynacją?