świąteczny

Rotator

czwartek, 3 października 2013

"Błękitny zamek" Lucy Maud Montgomery - recenzja - Egmont

Wydawnictwo Egmont
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-237-7659-8
Ilość stron: 280
Kategoria: Literatura  młodzieżowa


"Błękitny zamek" ukazał się po raz pierwszy w 1926 roku. Nakładem Wydawnictwa Egmot, książka ukazała się w tłumaczeniu nieskróconym, wiernym oryginałowi.


Lucy Maud Montgomery - to powieściopisarka tak sławna, że chyba nie ma na świecie osoby, która o niej nie słyszała. Sławę przyniosła jej "Ania z Zielonego Wzgórza", która zapoczątkowała całą serię książek o rudowłosej dziewczynie. Kolejnymi bohaterkami wykreowanymi przez Lucy Maud Montgomery były między innymi Emilka i Pat. W losach bohaterek powieści można dopatrywać się historii i miejsc, zaczerpniętych z własnych doświadczeń autorki, a trzeba wiedzieć, że życie nie rozpieszczało Lucy Maud Montgomery. Sierotą została w wieku 2 lat. Zaopiekowali się nią dziadkowie i wychowywali ją w atmosferze surowej dyscypliny. Lucy Maud Montgomery skończyła studia pedagogiczne, pracowała jako nauczycielka, wyszła za mąż, za prezbiteriańskiego pastora.

Pewien myśliciel powiedział, że rozpacz "działa wstecz", plamiąc stronice życia. Valancy przekonała się, że podobnie działa szczęście, bo przenika i zabarwia na różowo całą poprzednią egzystencję."

"Błękitny zamek" to historia Valancy, dwudziestodziewięcioletniej dziewczyny, która nadal mieszka z mamą i już nie wierzy w to, że wyjdzie za mąż. Jej życie jest monotonne, podporządkowane regułom wprowadzonym przez matkę i ciotkę. Krewni dokuczają jej z powodu staropanieństwa, uważają ją za głupiutką, nie umiejącą prowadzić towarzyskich rozmów i nie mającą własnego zdania dziewczynę. Przed otaczającą ją ze wszystkich stron brzydotą, przed nieprzyjemną codziennością Valancy ucieka w świat marzeń, gdzie zmienia się w piękną kobietę, otoczoną gronem adoratorów. Gdyby nie wiadomość o tym, że pozostał jej tylko rok życia, pewnie dalej żyłaby w błękitnym zamku swoich marzeń.
Czy mając przed sobą tylko rok życia, można jeszcze diametralnie zmienić swoje życie? Czy można pokonać strach, pokochać, dowiedzieć się czym jest szczęście?

Jakiś czas temu, na jednym z blogów zobaczyłam zapowiedź książki "Błękitny zamek", przeczytałam opis i stwierdziłam, że główna bohaterka przypomina trochę mnie samą. Skłoniło mnie to do wyboru tej książki z pośród wielu innych. Czekałam na nią z niecierpliwością i jak tylko listonosz mi ją doręczył od razu wzięłam się za czytanie. Jednak pierwszy kontakt z książką rozczarował mnie. Nie mogłam  przyzwyczaić się do stylu autorki. Ciężko było mi się wciągnąć w fabułę, tym bardziej, że na początku książki poznajemy rodzinę głównej bohaterki, a ja spodziewałam się więcej opowieści o jej marzeniach niż o nudnych rodzinnych spotkaniach. Właściwie nie wiem, w którym momencie nastał przełom. Jednak przyszedł taki moment, że właściwie to zapomniałam, że czytam. Sceny stawały mi przed oczami tak jakbym oglądała film. Śmiałam się i płakałam. Żałowałam wraz z bohaterką jej zmarnowanej młodości. Zachwycałam się urokami otaczającego ją świata.

Opisy przyrody w tej książce są niesamowite. Lucy Maud Montgomery w mistrzowski sposób ukazała zmieniającą się wraz z upływającym czasem przyrodę. Mało tego, opisując kolejno uciekające miesiące wpływała na moje emocje. Najpierw zachwycałam się wraz z główną bohaterką otaczającym ją pięknem, cieszyłam się z jej szczęścia i trochę zazdrościłam tych widoków, tego zapachu i tej ciszy,  ... później z sielankowej atmosfery wyrwała mnie myśl "Fakt wszystko jest tak piękne, ale jej czas nadchodzi" i ogarnął mnie smutek.

Rozmarzyłam się czytając tę książkę :) Czytanie musiałam przerwać, by choć chwilę się zdrzemnąć przed kolejnym dniem pracy. Jednak nawet leżąc w łóżku, ciągle myślałam o Valancy i o jej błękitnym zamku, a później przepłynęłam myślami do mojego "zamku" i zaczęłam w myślach malować ściany, ustawiać meble, wieszać aniołki na ścianach :) ...

"Błękitny zamek" to uniwersalna i ponadczasowa powieść. Co prawda zaliczana jest do literatury młodzieżowej, jednak starsza młodzież rodzaju żeńskiego również miło spędzi chwile czytając tę książkę. Także polecam kobietkom bez względu na wiek :) 




15 komentarzy :

  1. Łomatko, czytałam tę książkę lata świetlne temu... moja żelazna pozycja w nastoletniej biblioteczce - się naryczałam nad tą książką! Cudo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja będąc nastolatką to czytałam eee przykładowo Steel, a jeszcze wcześniej książki przygodowe przykładowo "Piętnastoletni kapitan" Verne :)

      Za to teraz nadrabiam Musierowicz i Montgomery też zacznę nadrabiać :)

      Usuń
  2. Bardzo lubię tę autorkę - jako nastolatka przeczytałam wszystkie części "Ani..." ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chyba pierwszej części nawet nie doczytałam, ale nadrobię :)

      Usuń
  3. Czytałam w dzieciństwie. Średnio mi podeszła, nienawidziłam Ani z Zielonego Wzgórza szczególnie, kochałam za to Winnetou, Tomka i wielu innych podróżników. Teraz chętnie bym do niej wróciła, nieco złagodniałam na starość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobnie, w młodości przygodowe i podróżnicze książki czytałam :)

      Usuń
  4. :) uśmiecham się na wspomnienie o tym wyciskaczu łez - podobnie jak wyżej - przeczytanym lata wstecz...
    w moim pokoju u rodziców stoi bogata reprezentacja twórczości L.M,M. - cała seria o Ani, druga o Emilce, Złota droga i oczywiście Błękitny zamek - może jeszcze będę miała córkę, żeby jej to przekazać... jeśli nie, to mam nadzieję, że Justynka (siostrzenica) będzie za naście lat taką książkową romantyczką jak ja naście lat temu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) o Emilce to w sumie faktycznie przeczytałam kilka książek, ale nie tak żeby wszystkie

      Usuń
  5. Urocza opowieść :) trochę naiwna, ale i tak czyta się z ogromną przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się bardzo podobała, miło spędziłam z nią czas:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bardzo chciałabym przeczytać "Błękitny zamek" i tylko czekam, kiedy będę mogła ją zakupić albo pożyczyć. Uwielbiam autorkę, opis jest bardzo ciekawy i do tego piękna okładka.
    Recenzja świetna - dowiedziałam się troche o autorce, o której dawno nie czytałam. Wiem też że nie trzeba się spodziewać cudów od pierwszych wersów książki, a na to bym się nastawiała. Dziękuje za rzetelne informacje :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że odwiedziłaś/eś mojego bloga :) jeszcze milej mi będzie jak zostawisz kilka słów komentarza :) Zapraszam do kolejnych odwiedzin :)