Dziś nic mi się nie chce, ale tak totalnie nic. Z łóżka wylazłam koło południa. Przeraża mnie myśl ile trzeba rzeczy zrobić, ile ja muszę zrobić - a mi się przecież nie chce. Tak potwornie nie chce.
Wróciłam myślami do czasów dzieciństwa. W tygodniu jak to w tygodniu, to lekcje, to trzeba było rodzicom na polu pomóc. W sobotę trzeba było dom wysprzątać, ale w niedziele NIC nie musiałam. Fajnie być dzieckiem, nie musieć o niczym myśleć, nie musieć planować ...
Teraz na okrągło: gotowanie, zmywanie, pranie, sprzątanie, planowanie obiadów, zakupów ... i w szystko w tym wolnym czasie kiedy Wiki śpi. Na okrągło coś. Ile razy chociażby wczoraj myłam gary? Mam wrażenie, że jak o 4.00 zaczęłam to wieczorem dopiero skończyłam. Nie ma takiego dnia, żebym nic nie musiała.
A mi nic się nie chce :( Najlepiej zasnęłabym, żeby wyłączyć myślenie o tym co muszę.
Przyszedł już ten czas kiedy niestety nie da się wyłączyć... Każdy tęskni za tym beztroskim czasem, który wbrew pozorom nie był tak dawno.
OdpowiedzUsuń