Jedzenie łyżeczką sprawia nam jeszcze problemy, ale już Wiktoria zaczęła w odpowiednim momencie otwierać buzie :) czym niezmierną radość mi sprawiła :) Tak myślę sobie, że trochę ćwiczeń i będzie szło nam wyśmienicie :)
Oczywiście Kruszynka upaprana była niesamowicie :) Buzia, nosek, rączki, rękawy, śliniaczek, pieluszka ... :) Buzi domyć nie mogę :) tak barwnik marchewkowy wciągnęła :) ale to nic nie szkodzi, widać przynajmniej co na obiad było :)
O matko jak ja lubie umorusane buźki dzieci podczas jedzenia ulubionych potraw :D wyglądaja rozkosznie i szczęśliwie ;D
OdpowiedzUsuńjak jak sobie przypomnę mojego brata jak był malutki...juz nigdy potem nie widziałam dziecka, które potrafiłoby się tak upaprać:) butelkę porzucił bardzo wcześnie,potem w dodatku miał niedobory żelaza, a jak wiadomo wątróbka czy sok z buraków do dziecięcych przysmaków nie należą:) pluł jak szlony:)
OdpowiedzUsuńjak swoją córę karmiłam, to nie jeden raz ja sama nieźle się przy tym upaprałam :)
OdpowiedzUsuńfeeria
Wątróbka? blee ja też bym pluła ;)
OdpowiedzUsuńMarcheweczka samo zdrowie :) ubrudzić się niestety trzeba, ale zabawa jest przednia.
OdpowiedzUsuń