świąteczny

Rotator

wtorek, 16 lipca 2013

Zmienić siebie, by dać dziecku szansę

Przeczytałam wczoraj książkę "Kiedy byłeś mój" Rebecca Serle i naszła mnie taka myśl, w zasadzie oderwana od książki zupełnie, ale nią sprowokowana.
Moja "młodość" minęła zbyt szybko i nie na tym na czym powinna. W okresie kiedy miałam naście lat, zabrakło intensywnej przyjaźni, zabrakło zakochania, zabrakło takich zwykłych młodzieńczych wybryków ;) Pierwsza miłość przyszła zbyt późno, ale za to awansowała od razu na ostatnią :) 

Wszystko przez mój charakter i przez charakter mojej Mamy. Ja jestem typem domatora, Mama zawsze się o mnie bała. Efekt: uczyłam się i pracowałam. Nie imprezowałam, nie zawierałam mocniejszych więzi z koleżankami/kolegami, nie miałam okazji zrobić żadnych głupstw, nie miałam okazji popróbować  ... 

Już teraz jak patrzę na Wiki zauważam, że Ona też w towarzystwie trzyma się z boku (jak ja). Pewnie w przyszłości też będzie wolała siedzieć w domu, uczyć się, czytać niż wyjść gdzieś z ludźmi, pobawić się, pozwolić innym na zbliżenie się do siebie. Tyle, że ona będzie w innych warunkach się wychowywać. Nie na wsi, gdzie do najbliższej koleżanki trzeba iść 1,5 km pieszo, wąską ulicą, bez chodnika, bez latarni. Wiki będzie mieszkała w bloku, od małego będzie miała kontakt z dziećmi i może jak ja nie zrobię czegoś źle, jak dobrze ją pokieruje, to może ona nie odizoluje się od rówieśników? Jest szansa prawda? Muszę tylko zapanować nad sobą, w odpowiednim wieku pozwalać jej na to co właściwe, a nie namawiać ją, żeby lepiej w domu posiedziała, pouczyła się ... Bo przecież jest czas na naukę i czas na rozrywkę, a rozrywkę nie muszą być tylko i wyłącznie książki.


10 komentarzy :

  1. Ja tam uczyć się nie uczyłam, ale do teraz wolę w domu posiedzieć, niż po imprezach ganiać ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z kolei z tych bardziej rozrywkowych :D Teraz już mniej, ale kiedyś każdy weekend szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka jest od blogowego spotkania moim numerem jeden ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie siedzenie w domu to była najgorsza kara! Potem z czasem się wyciszyłam, ale dzieć nie usiedzi na tyłku ani minuty, ciągnie go do ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak źle i tak nie dobrze. Ci co imprezują żałują, że przebalowali swoją młodość, ci co się uczyli żałują, że nie balowali. Jedni i drudzy odbijają sobie własne "błędy" na stare lata. Najlepiej jest chyba zachować umiar :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A czujesz się źle z tym, że lata szczenięce spędziłaś w domu? Bo ja też mam problemy z kontaktami międzyludzkimi, ale to raczej kwestia mojego charakteru. Taka samotność z wyboru, która tylko czasami mi doskwiera. Tylko czasami napada mnie ochota zrobienia czegoś głupiego, bo jako nastolatka byłam spokojnym i ułożonym dzieckiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz nie jakoś strasznie źle mi z tym, ale jak patrzę na innych, jak widzę, że takim ludziom kontaktowym łatwiej jest, jak czytam :) o tych miłościach młodzieńczych, to chciałabym, żeby moje dziecko miało więcej w tej kwestii doświadczeń, więcej do wspominania, ... bo w moim przypadku to już nic nie da się zrobić :)

      Usuń
    2. Chciałabym, żeby Wiki jak wyjdzie gdzieś na imprezę ze znajomymi dobrze się bawiła, a nie stresowała, że nie wie o czym z ludźmi pogadać, jak się zachować itp.

      Usuń
    3. Z tymi miłościami tyo chyba nie jest tak fajnie znowu :) w Twoim przypadku pierwsza zmieniła się w ostatnią, czego ci zazdroszczę :) a złamane serce nie jest fajną sprawą :)

      Usuń
  7. Ja też jestem typem domatorki:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że odwiedziłaś/eś mojego bloga :) jeszcze milej mi będzie jak zostawisz kilka słów komentarza :) Zapraszam do kolejnych odwiedzin :)