Pisałam jakiś czas temu, że Wiki ma rozwolnienie, niestety nadal jej nie przeszło. Męczy ją od 14.07.13, czyli już drugi tydzień. Byliśmy u 3 lekarzy, każda Pani, która ją badała nie widziała potrzeby zrobienia choćby badań moczu.
Ostatnio popularne są jelitówki, więc wszyscy z góry zakładają, że to właśnie to. Tymczasem Wiki z rozwolnieniem, była w żłobku przez dwa dni i żadne dziecko się nie zaraziło. My przebywamy z Nią na co dzień i zdrowi jesteśmy. Babcia i kuzyn Wiki mieli jednodniowe problemy jelitowe, ale prawdopodobnie z innego powodu. Jutro jeszcze dowiem się, dokładnie jak oni się czują, ale z tego co starszy kuzyn opowiadał wynika, że już im przeszło.
Dziś rano Wiki przyjęła czwartą dawkę nowego (drogiego, ale podobno bardzo skutecznego) leku. Siedzę z Nią w domu i strasznie liczę na poprawę. Korzystając z okazji, że jestem w domu, przejdziemy się, poszukamy sklepu zielarskiego i kupimy suszone jagody. Agnesto pisała, że pomagają, moja kuzynka również tak mówiła, więc i tego spróbujemy. Dopytam się tylko, czy z obecnie przyjmowanym lekiem mogę podawać Małej napar z jagód, ale podejrzewam, że można.
Tak poza tą biegunką to wszystko jest ok :) Wiki w gabinecie lekarskim, jest przykładnie grzecznym dzieckiem, nie wierci się, nie wyrywa, jak ją kładą to leży, jak każą buzie otworzyć, to otwiera. Ślicznie się uśmiecha, okazuje zainteresowanie dosłownie wszystkim, gada sobie coś po swojemu, albo podśpiewuje. Widząc takie roześmiane, pełne energii dziecko, aż ciężko uwierzyć, że jest chore - może dlatego lekarze, nie traktują nas poważnie?
Do żłobka oczywiście Wiki nie chodzi, więc pilnuje Jej kto może. Ostatnie dwa dni spędziła u dziadków na wsi. Trzeba przyznać, że tam jej dobrze. Kurki, kotki, piesek, truskawki, maliny, poziomki, ogórki, marchewka, pietruszka, buraczki, kapusta, a nad nią białe motylki, piaskownica, samochody, traktor i wreszcie rzecz niesamowicie ważna taczka :) Dzieje się tam tyle rzeczy, że nudzić się nie można. To z dziadziem można posiedzieć, obserwować jak przebiera ogórki. To z babcią iść na spacer. To z ciocią iść do kurek. To z drugą ciocią szukać malin. To pomagać wrzucać ogórki do wiadra. To taczką się przejechać, posiedzieć w piaskownicy, pobawić z kotem, ... I ta przestrzeń ! I przede wszystkim nie w domu, tylko na świeżym powietrzu!