świąteczny

Rotator

sobota, 20 sierpnia 2011

Blanka

Dziś moja przyjaciółka ok 6.00 rano urodziła :) Blanka ma 53 cm długości i waży 3,5 kg :) mały czupryniasty klopsik :) Mama i dzidziuś dobrze się czują, tata dzielnie im towarzyszył - szczęśliwa rodzinka :)

piątek, 19 sierpnia 2011

Urlop zawsze jest za krótki

Urlop ... jakby nie widoczne efekty, już bym o nim zapomniała. Szybko minął, ale dobrze, że w ogóle był :) 

Ściany pomalowane w obu pokojach i na korytarzyku, szyby w oknach wymienione (choć jeszcze jedną trzeba by ... ), ramy pomalowane, prawie wszystko wyzmywane (odkryłam, że mam zdecydowanie mniej sił, szybciej się męczę, ...) po przestawiane meble, ubranka dla Wiki przejrzane, ... Część spraw typu zakup wykładziny i zasłon przenieśliśmy na kolejny miesiąc ze względu na koszta. Na wykonanie części zadań po prostu nie starczyło już czasu, ale już coraz bliżej końca :) 

Powrót po urlopie do pracy był ciężki. Niby tylko tydzień mnie nie było, a tyle spraw w tym czasie wydarzyło się, tyle trzeba było ogarnąć ...

Mamy w pracy stażystkę (wzięto ją ze względu na mnie). Z jednej strony cieszę się, bo będzie łatwiej, mniej pracy, ale z drugiej strony poczułam się ... nie wiem jak to określić. Zastępują mnie kimś innym, boję się, że nie będę miała do czego wracać po macierzyńskim (póki co zakładam, że dam radę połączyć pracę z obowiązkami mamy). Do tego, bezpośredniość stażystki, ton, ... z naszych rozmów wywnioskowałam, że Ona jest już na 99% pewna tego, że ja nie dam rady wrócić do pracy i w związku z tym  Ona zajmie moje miejsce :( Nie życzę jej źle, ale co ze mną? Ja też chcę pracować, ja tego potrzebuję ... :( 

Stoję na gorszej pozycji, bo Ona ma już odchowane dzieci, ... a ja kto wie, może wrócę z macierzyńskiego i za "chwilę" znowu zajdę w ciążę ... Jakby tego było mało, zauważyłam u siebie spadek formy psychicznej. Ciągle znajduję swoje babole, czasem to są tak głupie błędy ... porażka :( Nie wiem, czy to wynik tego, że w ubiegłym miesiącu bardzo się spieszyłam z robotą, 25tego pracowałam od 7.00 - 22.30, czy może to wpływ ciąży, a może po prostu tak już mam ... :(

Jutro idę do pracy. Po pierwsze dlatego, że wolno mi idzie i do tego tracę czas na poprawianie swoich błędów. Po drugie chcę uniknąć siedzenia 25tego od rana do nocy ... z pewnością nie wpływa to dobrze, ani na moją pracę, ani na moje dzieciątko :(

Trochę się pożaliłam, ale nie myślcie, że mam taki zły humor :) W sumie to dość lekko przepływam OBOK tego wszystkiego. Staram się nie przejmować, nie stresować za bardzo. Wygadam się, wyżalę (zazwyczaj mężowi) i dalej do przodu.

Ok pora do łóżka, bo jutro zaśpię. Dobranoc wszystkim :)

wtorek, 9 sierpnia 2011

"Mrówki" Antoni Orłowski

Przy okazji porządków, układając książki, znalazłam jedną taką miniaturową ... :) fragment Pana Tadeusza? Nieee :) Ale za to wyjaśnia, do czego tak naprawdę doszło między Tadeuszem i Telimeną w Świątyni Dumania :)

Antoni Orłowski

MRÓWKI
czyli
Spotkanie się Pana Tadeusza z Telimeną w Świątyni Dumania i zgoda ułatwiona za pośrednictwem mrówek

Tak i Tadeusz ciągnął ze sobą zgryzoty,
Suwając się przez rowy i skacząc przez płoty
Bez celu i bez drogi. Aż niemało czasu
Nabłąkawszy się, w końcu wszedł w głębinę lasu
I trafił, czy umyślnie, czyli też przypadkiem
Na wzgórek, co był wczora szczęścia jego świadkiem,
Gdzie dostał ów bilecik, zadatek kochania,
Miejsce, jak wiemy, zwane Świątynią Dumania.

Gdy okiem wkoło rzuca, postrzega: to ona!
Telimena, samotna, w myślach pogrążona,
Od wczorajszej postacią i strojem odmienna,
W bieliźnie, na kamieniu, sama jak kamienna;
Twarz schyloną w otwarte utuliła dłonie,
Choć nie słyszysz szlochania, znać, że we łzach tonie,
Daremnie broniło się serce Tadeusza:
Ulitował się, uczuł, że go żal porusza,
Długo poglądał niemy, ukryty za drzewem,
Na koniec westchnął i rzekł sam do siebie z gniewem:
"Głupi! cóż ona winna, że ja się pomylił!"
Więc z wolna głowę ku niej zza drzewa wychylił.

Gdy nagle Telimena zrywa się z siedzenia,
Rzuca się w prawo, w lewo, skacze skróś strumienia,
Rozkrzyżowana, z włosem rozpuszczonym, blada,
Pędzi w las, podskakuje, przyklęka , upada
I nie mogąc już powstać, kręci się po darni,
Widać z jej ruchów, w jakiej strasznej jest męczarni;
Chwyta się za pierś, szyję, za stopy, kolana;
Skoczył Tadeusz myśląc, że jest pomieszana
Lub ma wielką chorobę. Lecz z innej przyczyny
Pochodziły te ruchy.

U bliskiej brzeziny
Było wielkie mrowisko, owad gospodarny
Snuł się wokoło po trawie, ruchawy i czarny;
Nie wiedzieć, czy z potrzeby, czy z upodobania,
Lubił szczególnie zwiedzać Świątynię Dumania;
Od stołecznego wzgórka aż po źródła brzegi
Wydeptał drogę, którą wiódł swoje szeregi.

Nieszczęściem Telimena siedziała śród drożki;
Mrówki, znęcone blaskiem bieluchnej pończoszki,
Wbiegły, gęsto zaczęły łaskotać i kąsać,
Telimena musiała uciekać, otrząsać,
Na koniec na murawie siąść i owad łowić.
Nie mógł jej swej pomocy Tadeusz odmówić.

Oczyszczając sukienkę, aż do nóg się zniżył,
Usta trafem ku skroniom Telimeny zbliżył...
"Co pan robi? Nie można! niech pan mrówki łowi!
Panowie tylko prosić są zawsze gotowi,
A mnie tu mrówki gryzą". "Gdzie?" "Koło kolana".
Tadeusz ręką sięgnął — już mrówka złapana.
"Czy jeszcze?""Pan się pyta, a mrówki zuchwałe
Coraz to wyżej idą!" Za pończoszki białe
Sięgać musiał tym razem bohater szczęśliwy,
Że jednak krew nie woda, majtki nie pokrzywy.
Tadeusz sięgnął głębiej, gdzie w cieniu ukryte
Rosną wstydliwe włosy w pierścienie spowite.

Telimena syknąwszy padła na murawę.
Tadeusz porzuciwszy na mrówki obławę,
Otoczył ją ramieniem, ku sobie przycisnął,
Ogień tajemnych pragnień w oczach jego błysnął,
Ustami ust jej szukał — znalazłszy, w zapale
Rozpalonymi wargi miażdżył je zuchwale.
Telimena na razie, śmiałością zdumiona,
Odepchnąć chciała młodzieńca ramiona,
Sił jednak i oddechu w piersiach jej nie stało:
Dreszcz rozkoszy znienacka objął całe ciało,
Ubezwładnił jej członki, rzucił krew do twarzy.

A widząc, że Tadeusz na wszystko się waży,
Uległa. Lecz, że wiele doświadczenia miała:
"Ach!jeszcze kto zobaczy" — z cicha wyszeptała.
I spłoszona a drżąca, na wpół pomieszana,
Między omdlałe nogi wpuściła młodziana,
Odrzuciwszy falbany jednym śmiałym ruchem.
Jak klin, kiedy go z wierzchu uderzą obuchem,
Tak wbił się pan Tadeusz bez pomocy ręki
W ukryte w cieniu spódnic Telimeny wdzięki;
A czując, że jej piersi wznoszą się jak fala,
Wzrok namiętny krew młodą w żyłach mu rozpala;
Nie cofa się, lecz dąży bez zastanowienia
Do miejsca, które zwie się szałem zapomnienia.

Jak klacz, kiedy jej jezdziec wbije w bok ostrogę,
Nagle rzuca się naprzód bez względu na drogę,
Tak też i Telimena, jak ostrogą spięta,
Rzuciła na przód ciałem, a białe rączęta
Wokoło Tadeusza owinęła szyi.
Równocześnie jej nogi, jak pierścienie żmii,
Skrępowały młodziana tak, że się zdawało,
Iż razem obydwoje jedno tworzą ciało.

Pan Tadeusz był młody, zdrów i wytrzymały,
Przy tym zbyt wypoczęty, więc swoje zapały
Z rozkoszą w Telimenie utopić był gotów;
A że przyszedł do tego prawie bez kłopotów,
Nie poskąpił też za to ochoty i siły.
Więc go też jej rączęta jak węże spowiły
I pulchne białe nogi ścisnęły jak kleszcze,
Usta zaś wyszeptały: "Tadeuszu, jeszcze!"
Zaczął się nad nią znęcać jak kogut nad kurą,
Lecz mu po małej chwili oczy zaszły chmurą,
Oddechu brakło w piersiach, więc zrezygnowany,
Dając raz jeszcze nurka pomiędzy falbany,
Zmęczony, na miękkim Telimeny łonie
Legł, skrywszy na jej piersi rozpalone skronie.

Telimena, widząc to, nie zrezygnowała,
A że prócz doświadczenia spryt i rozum miała,
Zatem drażniąc ustami Tadeusza wargi,
Szepnęła pieszczotliwie kilka słówek skargi:
"Wszak to było dla ciebie, a co dla mnie będzie?"
I mając swoje chuci jedynie na względzie,
Jęła go palić wzrokiem, uśmiechem czarować,
Wodzić ręką po ciele, namiętnie całować,
Wpiła w niego swe wargi, na koniec zemdlona
Przycisnęła namiętnie młodzieńca do łona.

Poznał tedy Tadeusz, z kim ma do czynienia,
Co znaczy dobra szkoła obok doświadczenia.
Już mu teraz pomogła własnymi rękami,
Własnym ciałem - prócz tego czułymi słówkami
Błagała, by rozkoszy nie popsuł pośpiechem:
"Bo przecież noc nie zając - mówiła z uśmiechem -
Nie ucieknie! Wszak prawda, ty moje kochanie?"
Jakże to nie być czułym na takie wezwanie!
Jak Moskal, gdy zagrają "Boże cara chrani",
Tak rzucił się Tadeusz. Telimena w dani
Powtórną niosła z młodzieńczej ochoty ofiarę.

Gdyby się teraz hrabia zjawił na chwil parę,
Miałżeby co szkicować: Ponad spódnic zwoje
Sterczało rozdzielonych białych kolan dwoje;
Niżej, w falban, koronek napiętrzonej górze,
Nurza się pan Tadeusz niby w białej chmurze,
Pod nim się Telimena zadyszana wije,
Włos rozwiany, w nieładzie w murawie się kryje.

Pierwszy powstał Tadeusz, wnet ubiór poprawił,
Przez chwilę jeszcze oko Telimeny bawił,
Która leżąc omdlała i z sił wyczerpana,
Ledwo z jego pomocą wstała na kolana.
Wnet poprawiła włosy, wstążki i falbany,
A widząc, że Tadeusz, nieco zadumany,
W te do niego bez gniewu ozwała się słowa:
"Sądzę, że w tajemnicy wszystko pan zachowa.
Zwłaszcza że czyn pański był nieco zuchwały.
Mówię to nie dlatego, by prawić morały,
Lecz postąpić w ten sposób z kobietą uczciwą,
Może nieco zalotną, czułą i wrażliwą,
Korzystać z jej niemocy, wyzyskać jej słabość, 

To niegodne, mój panie!... Jednak wiek twój młody,
Dzień gorący i mrówki, które do swobody
Szerokie dały pole, biorąc pod uwagę,
Przebaczam... Cóż mam robić?... Kto taką odwagę
Wobec damy okazał, jak pan to uczynił,
Ten tylko w jej oczach zyskał, nie zawinił. "
Kiedy ją Tadeusz ścisnął za kolana,
Grożąc palcem, wyrzekła: "Oj, łotrzyk z waćpana! "


piątek, 5 sierpnia 2011

Nasza pierwsza rocznica ślubu :)

Dnia 31.07.2011 przypadała nasza pierwsza rocznica ślubu :) Korzystając z okazji postanowiliśmy spędzić weekend wspominając, zwiedzając, spacerując, odpoczywając ... :)


W sobotę przed południem wyruszyliśmy w trasę. Cel Ostromecko, po drodze Skłudzewo.

Skłudzewo to niewielka miejscowość położona w połowie drogi między Toruniem, a Bydgoszczą. 


XIX-wieczny dwór, park, malownicze widoki na pradolinę Wisły ... :) Lubiącym spacery, zieleń i ciszę polecam tę okolicę :)


Mąż wie, że spacery sprawiają mi olbrzymią przyjemność, więc pomimo niezbyt ciekawej pogody zabrał mnie w to piękne miejsce :) 
Trzymając się za ręce, jak para nastolatków spacerowaliśmy wśród śpiewu ptaków :) Brakowało tylko słońca, ale może to i lepiej - teraz jak tylko troszkę cieplej się zrobi, to mi się wydaje jakby nie wiadomo jakie upały były ... zaraz spocona, zasapana ...


Poniższe zdjęcie ukazuje częściowy widok z okien drewnianych domków, do których dotarliśmy :) niesamowity prawda?
Niestety coś za coś. Mieszkając w tak pięknej okolicy, trzeba liczyć się z tym, że wszędzie jest daleko i bez samochodu raczej ciężko ... A w zimę? Brrry ... zaspy, zaspy, zaspy ...


O czym marzą małe dziewczynki? O tym, żeby być księżniczką na zamku z wieżyczkami,  mieć swojego rycerza/księcia ... :)


Nasz pałac wierzyczek jak te w bajkach nie miał, ale i tak poczułam się jak księżniczka :)


Książę wynajął pokój w pałacu, by godnie ugościć swą (od roku już :) ) żonę :)



Potraktowano ich po królewsku :) pyszny obiadek, na deser sorbet malinowy ... a rano śniadanko :)



Pałac w Ostromecku otoczony jest prześlicznym parkiem, po którym można spacerować godzinami :)



Oczywiście okazję wykorzystaliśmy :) Przeszliśmy hmm myślę, że z kilka kilometrów, wyciszyliśmy się ...


Ehhh mój Książę stwierdził, że tak to by mógł żyć :) Obiad, śniadanie ... podadzą, posprzątają, ... o niczym nie trzeba myśleć, niczym się martwić ... :) 


Fakt jak w bajce :) ale czy jakbyśmy mieli tak na codzień, to nadal widzielibyśmy zalety otaczającego nas świata ... ?


Spójrzmy na to co mamy: 
Znamy się od 2 lat i 4 miesięcy, jesteśmy już rok po ślubie, spodziewamy się dzidziusia jeszcze w tym roku :) 
Jak do tej pory, nie było większych kłótni, nieporozumień, ... myślę, że zdecydowanie dobrze się dogadujemy we wszystkich dziedzinach.
Kochamy się, kochamy, kochamy ... :) 
A teraz od strony bardziej materialnej: mieszkać mamy gdzie i nie ważne, że nie jest to "nasze własne" mieszkanie, ważne że mieszkamy sami. Sami sobie bałaganimy i sami sprzątamy i nikomu tym nie przeszkadzamy ... :) 
Kochamy się, kochamy, kochamy ... :)
Pracę mamy oboje, jesteśmy w stanie się utrzymać i myślę, że dzidziusiowi niczego nie zabraknie :) 
Kochamy się, kochamy się i dzidziusia kochamy :)
Tym razem z jeszcze innej strony: Jesteśmy zdrowi, nasi rodzice, rodzeństwo .... też są zdrowi. Obie rodziny akceptują nas, nie ma spięć teściowa-synowa itp :)
Jest dobrze, jest bardzo dobrze :) Tworzymy wspaniałą rodzinę :)

środa, 3 sierpnia 2011

Urlop

Mój tydzień wolnego, i dwa tygodnie Męża wolnego  ... od pracy zawodowej oczywiście :) 
Urlop wykorzystujemy na remont, przygotowanie mieszkania na przyjęcia naszego Maleństwa, porządki, przeglądanie i sortowanie ubranek dla dzidzi, które dostałam od rodziny ... lista jest dluuuga.

Najcięższa robota spadła niestety na Męża. Póki co idzie Mu dobrze, jestem z Niego bardzo zadowolona :) Pomimo braku doświadczenia, niełatwych zadań  i warunków w jakich musi je wykonać, brnie do przodu. Mam nadzieje, że wystarczy Mu cierpliwości na robotę i moje wymyślanie ...

A ja ... W planach mam co najmniej 3 posty (o naszej pierwszej rocznicy :), o sprawach związanych z dzidziusiem, ...), 
czytam 2 książki jednocześnie (coś lekkiego i poradnik dla ciężarnej), 
ciągle wymyślam kolejną opcję ustawienia mebli (upchnięcia, tak żeby zmieściło się łóżeczko ... i było jak najwygodniej), 
do listy "do zrobienia" ciągle dopisuję nowe punkty, ...
ehh tydzień urlopu to zdecydowanie zbyt mało :|

Z innej beczki ... niedługo rodzi moja najlepsza koleżanka :) Coraz częściej o niej myślę, i troszkę sama przez to się nakręcam. Jak to będzie ...

Z jeszcze innej beczki ... jakiś tydzień temu mówiłam "ciasto bananowe zawsze wychodzi, bez względu na to w jakiej kolejności dodam składniki ..." - cóż dziś coś kiepsko wyszło ...