świąteczny

Rotator

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Puff - jak gorąco! Uff - jak gorąco!

" ... Już ledwo sapie, już ledwo zipie ..."

W ubiegłym tygodniu jeszcze sweter małej ubierałam wychodząc na spacer, wczoraj, dzisiaj i pewnie jeszcze przez długi czas wszystko co cieniuśkie, przewiewne, króciutkie :) Pogoda jest niesamowita :) Jak dla mnie to nawet za gorąco. Dziś termometr pokazuje 29 stopni i nie chce nawet o jedną kreskę spaść.

Wiki niestety jeszcze nie siada sama (tzn. nie żeby mnie to martwiło, ma jeszcze czas :) ) więc w spacerówkę "parasolkę" nie mogę jej jeszcze zapakować, a w chuście gorąco. Brzuszki nam się sklejają. Jeszcze trochę, jeszcze trochę ... :) Czekam niecierpliwie, na moment kiedy to Kruszynka sama usiądzie :)

Póki co chowamy się w cieniu :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

*

Jestem po... zakompleksioną zazdrośnicą. Zatruwam, życie sobie i Mężowi. 

Jest mi ch... źle we własnej skórze. 

:/ :/ :/ :'(

środa, 25 kwietnia 2012

Zbyt wiele się dzieje, by zdążyć to opisać

Albo zwyczajnie: brakuje mi czasu :)  Więc w skrócie, po kolei kilka tematów poruszę :)

W sobotę miałam koszmarny dzień. Npm i przez cały dzień jeżeli nie ryczałam, to byłam bliska płaczu. Powód? Każdy dobry. Zresztą czy jakiś musi być? 

W sobotę późnym popołudniem, wpadły w odwiedziny moje koleżanki jeszcze z podstawówki :) Pogadaliśmy, później jakoś tak wyszyło, że w miejsce ciasta pojawiła się pizza i wódeczka na stole. Dziewczyny namawiały mnie, żebym wyskoczyła z nimi na imprezę, trochę potańczyć rozruszać się ... 
Nie chciałam. Ostatnio z Mężem widzimy się jakieś 2 godziny dziennie, wiadomo w nocy razem śpimy no i weekendy mamy dla siebie, ale to wszystko mało. Tym bardziej nie chciałam tego naszego czasu skracać o moje imprezowanie i odsypianie. 
Na imprezę poszłam :) ale z Mężem :) Teściowa przyszła po towarzyszyć śpiącej Wiktorii :) 
To straszne, na początku, gdy zaczęłam tańczyć, wszystkie stawy bolały i pewnie jakby nie głośna muzyka, słychać by było zgrzyty i tarcia. Czy to już starość? 
Fajnie było :) Trochę wypiliśmy, trochę potańczyliśmy - oby więcej takich wspólnych chwil :)

W niedzielę w kościele Wiki oczywiście nie spała wcale. Wyglądała ciekawie z chusty i ... nie wiem czy Pan ją czy Ona Pana, ale raczej w tą właśnie stronę, zaczepiała.  Smoczka wypluła i uśmiechała się "zalotnie" do niego,

Wczoraj Wiki skończyła 5 miesięcy :) Dziś byliśmy na szczepieniu. Nasza Kruszynka była bardzo grzeczna do momentu kłucia, później trochę popłakała, ale wcale nie dużo i znowu uśmiech na twarzy :) Wiki jak się urodziła ważyła 2750 g, a dziś 7520g :) ale Ona rośnie :) Jeszcze trochę i nie dam rady nosić jej w chuście. Nie będzie źle :) jak tylko sama zacznie siedzieć, to na spacery spacerówkę zabierzemy :)

Wiki ostatnio coraz aktywniejsza jest :) dotychczas wystarczający do zabaw kocyk powiększyłam dwukrotnie, bo Wiki choć nie raczkuje, jednak czołga się i z kocyka na podłogę wyjeżdża :) Świadomie jeszcze nie przewraca się z brzuszka na plecy i odwrotnie, ale czasem przez przypadek się przewróci i już się zdarzyło, że nie zmieściła się na mięciutkim kocu, wylądowała głową na ziemi.

Z czytaniem coraz gorzej u mnie. Nieskończyłam jeszcze dwóch zaczętych wcześniej książek, a już wypożyczyłam kolejną i takim sposobem, leżą trzy napoczęte książki i niewiadomo kiedy skończę z nimi. Choć "Pałac Północy" Zafóna jakbym tylko miała więcej czasu to siadłabym i przeczytała do końca od razu :) 

Ehh szkoda, że tak bardzo lubię spać. Jakbym zmieniła kierunek znaku w poniżyszym równaniu, to na pewno więcej czasu bym miała na czytanie :)

uwielbiam spać > uwielbiam czytać

niedziela, 22 kwietnia 2012

Chwila wspomnień :)


TEN DZIEŃ :)

Ehh to już 3 lata. Może z czasem zapomnę datę, ale nie wydarzenia :)

Tak trochę tajemniczo i bardzo krótko dziś :) Powspominam w myślach :)

czwartek, 19 kwietnia 2012

Seria snów o rodzinie

Jak to jest ze snami? Czasem wiem, że coś mi się śniło, ale nic nie pamiętam, zazwyczaj jest takich nocy kilka pod rząd. Innym razem jest seria snów "z tego tematu" - nie będę wyjaśniać jakiego, nie chcę wspominać. Czasami sny są prorocze - już nie raz się o tym przekonałam. Właściwie zawsze sny są niesamowite, równie realne jak i nierealne. 

Dzisiejszej nocy śniło mi się, że mój tata do końca nie wiem, czy zdradzał mamę z jakąś młodą dziewczyną, która miała dziecko, czy tylko utrzymywał ją. Znaczy ona wykorzystywała go, ciągle wyciągała kasę od niego.  Powiedziałam i jemu co myślę i jej. Z nią strasznie pokłóciłam się. W pewnej chwili wyglądało na to, że Ona w końcu zostawi nas w spokoju. Poszła pakować się. Coś mnie zaniepokoiło. Poszłam za nią. Znalazłam się w jakimś pokoju, gdzie stały dwa łóżeczka dziecięce i duże łóżko. Na dużym łóżku siedziały jakieś dzieciaki. W jednym łóżeczku leżała ta dziewczyna ze swoim dzieckiem i się niby bawiła, a w drugim łóżeczku chyba Wiki, albo inne dziecko bardzo ważne dla mnie, bawiło się lampką do wina,  z ułamaną nóżką. Uznajmy, że to była Wiki. Widzę, że Wiki ma skaleczone usta i dławi się prawdopodobnie kawałkiem szkła :( Jestem strasznie przerażona i nie wiem co robić. Na szczęście jest moja kuzynka (nie jestem pewna czy Ania czy Asia). Chyba uratowała małą. Dzieci, które siedziały na tym dużym łóżku opowiedziały mi, że to ta dziewczyna dała Wiki "zabawkę". Nie wiem czy coś było dalej, nie pamiętam. Może obudziłam się w tym momencie. 

Wczorajszej nocy śniła mi się prababcia Wiki. Już nie pamiętam szczegółów, ale prababcia mówiła nam gdzie mamy ją pochować. Oprowadzała nas po jakimś takim ogrodzie, w końcu pokazała "ołtarzyk". Po jednej stronie tego ołtarzyka, miał być pochowany jej mąż, po drugiej stronie ona. Najdziwniejsza była myśl, która przemknęła w tym śnie: że prababcia nieżyje, więc dlaczego od razu jej nie pochowamy tutaj - ta myśl pojawiła się podczas tego spaceru po ogrodzie i oglądania miejsca pochówku. Czyli prababcia w tej samej chwili i żyła i nie żyła :( 

Przedwczorajszej nocy śniła mi się impreza rodzinna. Zjechali się goście, najpierw żeby pomóc w organizacji. Skoro przyjechali pomagać to trzeba było ich nakarmić. Zaczęłam ustawiać na stole część potraw przygotowanych na właściwą imprezę. W pewnym momencie przelałam klopsiki do doniczki (?) za chwilę uznałam, że to zbyt dużo, bo nic nie zostanie na imprezę, która miała się odbyć kolejnego dnia. I spowrotem, z tej doniczki przełożyłam klopsy do garnka (wraz ziemią). Później wyjaśniło się co to za impreza ma być - odnowienie ślubu moich rodziców. Mama stała na korytarzu w białej sukni, a za chwilę pokazywała się nam w innej jakiejś ciemnej sukni. Ta pierwsza miała być do kościoła, a ta druga hmm jakby do cywilnego. 

Aż jestem ciekawa co tym razem mi się przyśni. Mam tyko nadzieję, że ten sen nie będzie odzwierciedlał dzisiejszego mojego szaro-burego jak niebo za oknem nastroju.


środa, 18 kwietnia 2012

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Nieprzespana noc

Ten weekend spędziliśmy w domu. Upiekłam makowca, wpadli moi rodzice, później siostra i mama Męża. Wieczorem znaleźliśmy czas na na film :) 

Po raz drugi obejrzeliśmy Incepcję :) i tym razem nie zagubiłam się w żadnym śnie :) (Pierwszy raz oglądaliśmy ten film w kinie - zgubiłam się gdzieś pod koniec, we śnie Saito - tak mi się wydaje :) ) Bardzo podoba mi się ten film. Podejrzewam, że za jakiś czas znowu do niego wrócimy.

Po filmie i przytulańcach postanowiliśmy w końcu kłaść się do łóżka, ale jakoś spać nam się nie chciało. Szczególnie mnie na gadanie wzięło. Popaplaliśmy sobie i w końcu przysnęliśmy - nie na długo. Obudziło nas jakieś kapanie. 

W pierwszym momencie nie wiedzieliśmy w ogóle o co chodzi. Okazało się, że przecieka dach. Uroki mieszkania na poddaszu :( starej kamienicy. Wiaderko podstawiliśmy i dalej do łóżka. 
Kap, kap, kap, ... 
Kap, kap, kap, ...
Kap, kap, kap, ...

Nie wiem kto pierwszy zasnął przy tym wkurzającym kapaniu, ale pewne jest, że mąż o 6tej musiał już wstać. Nie wiem ile minut? spaliśmy tej nocy. Ja to sobie później jeszcze trochę poleżałam, ale Mąż biedak nie miał niestety takiej możliwości. 

Zadzwoniłam do administracji, przyszedł Pan od spraw technicznych, wszedł na dach i powiedział, że jutro przyjdzie zrobić. Ok, mam nadzieje, że zrobi tak, że już więcej nas kapanie nie obudzi.

sobota, 14 kwietnia 2012

Jedno-nocna gorączka

Gorączka Wiki minęła. Nie ma żadnych objawów choroby typu katar, kaszel, ... Może trochę bardziej marudna jest i zdecydowanie mniej je. Chociaż z tym jedzeniem to jest tak, że jak dostaje zupkę, czy jakieś owoce ze słoiczka to ustka otwiera czasem szybciej niż ja zdąże nabrać jedzenie. Mniej je mleka. Dawniej jadła 120 ml, teraz raz tyle zje, innym razem ledwo ruszy. 
Zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest tak, że zasmakowało jej to "inne"  jedzenie i chciałaby teraz zupki, deserki, kaszki ... a nie mleko :)

Wiki chyba jest zdrowa. Natomiast Tatusia Wiki niestety jakaś choróbsko próbuje rozłożyć na łopatki, ale Tatuś Wiki walczy i zwycięży :)

środa, 11 kwietnia 2012

39,1 stopni :(

Wiki ma gorączkę :( Około południa miała 38,6 stopnia, później już 39 stopni. Nie chce jeść, nie chce pić :( Dostała czopek i śpi. 

Nie wiemy, czy się przeziębiła? czy to może zęby kiełkują? a może to jakaś 3dniówka?

A podobno "Mama wie co dziecku trzeba, co dziecku jest ..." Ja nie wiem :( 

Martwimy się :(

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Zbiorczo zaległości :)

Dawno jakoś nic nie pisałam, a trochę działo się w tym czasie. Do poruszenia więc mam co najmniej cztery tematy:
  • chrzciny
Chrzciny udały się :) Z samej ceremonii w kościele nie jestem zadowolona. Było 5 dzieci, ksiądz nie "drygował", w związku z tym zamieszanie powstało przy ołtarzu. Jak ktoś bardzo chciał mieć pamiątkowe zdjęcia, będzie z pewnością rozczarowany z pracy fotografa. Zadowolona jestem natomiast z zachowania naszej Wiki :) Na początku zdrzemnęła się, a później obudzona płaczem chłopczyka, po mimo naszych obaw, do końca mszy grzecznie siedziała na kolanach :) Na obiad, tort itd. pojechaliśmy do moich rodziców. Było bardzo miło. Wiktoria prawie wcale nie spała, a była grzeczna - na codzień to się nie zdarza :) Trochę męczący był to dzień, ale na szczęście takie okazje zdarzają się rzadko :)
  • plamy z marchewki
Większość ubranek mamy pożyczonych. Bardzo staram się, żeby ich nie niszczyć, ale z plamami marchwiowymi przegrywam :( Ubieram Wiktorię w dodatkowy, zniszczony kaftanik + duży śliniak, w pogotowiu mamy chusteczki, pieluchę i w sumie to przeważnie kończymy jedzenie bez plam. Natomiast jak już rozbiorę Aniołka to jej się wówczas ulewa i mamy palmy :( Zapieranie z mydłem jakoś nie pomaga ... Zaczynam się obawiać, że poplamimy wszystkie ubranka :(
  • brzuszki
Brzuszki od jakiegoś czasu robię hmm w myślach. Niestety brak mi silnej woli. Naczytałam się o ABS i miałam przejść na ten zestaw ćwiczeń, ale też nic z tego nie wyszło. Porażka. 
Natomiast Wiki robi brzuszki, w każdej dogodnej chwili :) Jak tylko nie chcemy jej w tym wspomóc to krzyczy :) Mam nadzieje, że wyrośnie z niej bardziej systematyczna i z zapasem silnej woli kobietka :)
  • nowa fryzura
Przed świętami byłam u fryzjera Włocha :) Powiedziałam, że fryzura ma być krótka, zasłaniać uszy i reszta tak jak On chce. Obciął mnie na bombkę :) Wszystko fajnie, pięknie, do momentu kiedy to ja sama musiałam ułożyć sobie fryzurę. Porażka, zwyczajnie nie potrafię. Nie mam pojęcia jak fryzjerowi udało się nakłonić moje włosy do leżenia w odpowiednim kierunku. Jak ja je czeszę to one wywijają się w stronę przeciwną od zaplanowanej. Muszę je ćwiczyć i przyzwyczaić się do mycia i układania co dzień rano, bo inaczej to będę wyglądała jak straszydło ;) Krótkich włosów nie miałam od 4 roku życia, a moja fryzura z tamtych czasów jakoś nie wymagała zbyt wiele pracy, żeby dobrze wyglądać ;)

Chyba na tym już skończę. Wiki śpi, więc trzeba wykorzystać ten czas i spędzić go z Mężem :)

wtorek, 3 kwietnia 2012

"Światło" Stanisław Urbanowski

Jakiś czas temu, na starówce w Toruniu, kupiłam od autora książkę "Światło". W związku z brakiem czasu, czytałam ją w zasadzie przemierzając ulice Torunia :) Koleżanka powiedziała mi, że to niebezpieczne, ale mam już niezłą wprawę w chodzeniu z książką przed oczami :) więc przeczytałam ją i nic mi się nie stało :) Jednak zabrakło mi spokoju i skupienia jakie znalazłabym w zacisznym mieszkaniu :)

książka Świałtło Urbanowski

"Światło" jest to historia człowieka, który oświadcza się kobiecie poznanej trzy dni wcześniej, który sprzedaje/rozdaje swoje książki na ulicy, pomaga ludziom, ma czas wysłuchać cudzych problemów ... Jest to książka o miłości, dla której tłem są narodziny nowego, piękniejszego świata.

 Myślę, że nie pomylę się twierdząc, że książka opowiada o życiu i przekonaniach  Stanisława Urbanowskiego. Po jej przeczytaniu ma się wrażenie, że poznało się kogoś fajnego, pozytywnego. Pomimo tego, że  człowieka nie znam w miejsce słowa Pan, wciska mi się Jego imię.
yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com

Nie jest to prosta książka, raczej trzeba przeczytać ją w skupieniu. Skłania do refleksji nad własnym życiem, postępowaniem. Jest w niej coś, co kusi by sięgnąć po więcej. 

Przeczytałam, kilka fragmentów listów do Stanisława Urbanowskiego opublikowanych na Jego stronie http://www.poezjaeonow.net Osoby, które zapoznały się z jego twórczością oceniają ją bardzo pozytywnie.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Śniadanie do łóżka :)

Dziecko nakarmione, przewinięte, położone przy mnie w łóżku :) Chwilowe zniknięcie, potem jakieś odgłosy z kuchni, a potem ... :)

Świerze bułeczki z masełkiem, dżemikiem, serkiem i gorące kakałko :) Śniadanie do łóżka i od razu cały dzień wydaje się piękniejszy :) I już nic go nie popsuje :)  Kochanego Męża mam :) Buziaki dla Ciebie Skarbie :* :* :*

Dziś i przez resztę tygodnia, Mąż będzie zastępował mi słońce :) Dzięki temu, że ma urlop :) spędzimy więcej czasu ze sobą :) I więcej czasu będziemy mieli na przygotowanie chrzcin Wiktorii :) Pomimo tego co mówią pogodynki, u mnie zapowiada się słoneczna pogoda :)

W czwartek mija 3 lata odkąd jesteśmy razem :) :) :)