Sypialiście z pluszakami w dzieciństwie? Ja nie. Nigdy. Dla mnie pluszak to zawsze był "ktoś" kto zajmował mi miejsce w łóżku, sprawiał, że robi się ciasno ... ale ja od dziecka nie lubiłam się przytulać.
Wiki natomiast od urodzenia jakieś zabawki w łóżeczku miała. Najpierw był to maleńki, różowy miś, którego ja jej kładłam w rogu łóżeczka, tak żeby go widziała. Był też grający klaun, który usypiał Wiki :) niestety się popsuł. Później ich miejsce zajął miś, wybrany przez Wiki. Ostatnio do grona szczęśliwców sypiających z Wiki dołączyła owieczka.
Jak tylko chce się Wiki spać, jest zmęczona, uderzy się, czy cokolwiek nie gra, zaraz w jej rączkach obok kocyka, podusi i smoczka pojawia się pluszak. Tak jest od dawna i pewnie jeszcze długo tak będzie.
Wiki tak uwielbia swoje pluszaki, że zabiera je ze sobą do żłobka :) Wiecie jak to wygląda?
Rano budzę Kruszynkę, ona nie bardzo chce wstawać, więc przy ubieraniu towarzyszy jej mocno wtulony pluszak. Mamy już wychodzić, a pluszak ciągle wtulony w Wiki i zostać w łóżeczku/na półce nie chce. Więc co robić, bierzemy pluszaka ze sobą. Znoszę 12kg Wiki i pluszaka (a ostatnio dwa pluszaki) z czwartego piętra kamienicy. Małe stwory oczywiście przeszkadzają mi zapiąć Wiki w foteliku, za nic nie chcą usiąść z boku i poczekać chwilę, ciągle tulą się do niej. Dojeżdżamy do żłobka, proponuję pluszakom pozostanie w samochodzie, ale gdzie tam, twardo idą do żłobka razem z Wiki i pozostają tam. Przeważnie czekają na nią w szafie. Gdy tylko się zjawię i otworzę szafkę, zaraz z niej wyskakują i przytulają się do Wiki. I znowu powtórka, ubieranie z pluszakami, pakowanie do fotelika z pluszakami ...
Pluszaki, pluszaki, pluszaki :) Ciągle pluszaki :)
Ale to chyba dobrze, że Wiki ma takich towarzyszów :) Kiedyś pewnie zamieni ich na prawdziwych przyjaciół. I problemy z tymi jej nowymi znajomymi zmienią się, będą trudniejsze. Będą się zdarzać kłótnie i łzy. Wtedy znowu pluszaki okażą się niezawodne, można będzie się do nich przytulić, opowiedzieć im wszystko, wypłakać się.
Ja do teraz mam swoje pluszaki, ostatni mój nabytek to ogromny misio na urodziny, który mi towarzyszy ;D
OdpowiedzUsuńMaskotki są fajne:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiałam spać z pluszakami. Miałam ich w łóżku całe mnóstwo :D Teraz mam tylko jednego misiaka, którego ukochał sobie mój Kociak i jak kładzie się ze mną spać, to go ciumka ;)
OdpowiedzUsuńNie spałam z pluszakami.
OdpowiedzUsuńKlarce, po długich poszukiwaniach kupiłam białego pieska. Od ponad roku czeka w górnym lewym rogu łóżeczka na jej uwagę, ona jednak zdaje się go nie zauważać. Piesek przeszedł już pranie i nadal czeka na jej uwagę....
Mój Maluch też bardzo lubi pluszaki :)
OdpowiedzUsuńHaha ja zawsze spałam z przytulanką. Jakoś tak raźniej było :D teraz już tego nie robię, ale leżą sobie spokojnie na szafie i pilnują żeby w nocy nic mi złego się nie przytrafiło ;p takie przytulanki to naprawdę super sprawa, o wiele fajniejsza niż lalki i samochody, które stoją zakurzone w piwnicy
OdpowiedzUsuńja spałam z siostrą :P
OdpowiedzUsuńJa też z siostrą przez długi okres spałam, może faktycznie dlatego miśki mi nie były potrzebne :)
Usuńja miałam jednego ukochanego pluszaka... dostałam go na zakończenie podstawówki i od tamtej pory przez kilka lat wszędzie ze mną jeździł :)
OdpowiedzUsuńZawsze uwielbiałam pluszaczki :) do tej pory mam ukochanego misia pandę z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńJa również nie spałam z pluszakami, ale synowie dwaj tak - młodszy do tej pory widzę ukradkiem blisko łóżka trzyma starą, pluszową małpę :) oczywiście za nic się do tego nie pzyzna, ale sentyment mu pozostał ;)
OdpowiedzUsuńAż mi się mój syn przypomniał :) W zasadzie od urodzenia otoczony był różnymi pluszakami, jednak gdy tylko zrobił się nieco świadomy, wybrał jednego misia i inne w sumie mogły by nie istnieć :) Za to Misio... towarzyszy mu bardzo często i już mocno się zużył. Czasem musi się wybrać do pralki, jednak wybieram takie dni, bym zdążyła go wysuszyć :)
OdpowiedzUsuńAle w sumie mnie to nie dziwi, zarówno ja, jak i mąż sypialiśmy w łóżku pełnym pluszaków :)