Dziś Wiki idąc od samochodu do żłobka całą drogę się śmiała z radości. Na miejscu w szatni, musiałyśmy trochę zaczekać - nie mogła już wytrzymać, pukała w drzwi, zaglądała, ... Jak tylko wyszła do nas Pani, to od razu weszła do sali, nawet mi nie pomachała.
Pani wychowawczyni powiedziała, że Wiki jest bardzo żywa. Nie wstydziła się, nie bała, nie płakała. Brała sobie zabawki, bawiła się, odstawiała zabawki na miejsce. Póki co bez problemów adaptacja przebiega.
http://zlobektorun.pl/adres/ |
- Wiki fajnie było?
Kiwa głową, że fajnie.
- Wiki przyjdziemy tu jutro?
- Taaak.
Moja Droga, cieszy mnie niezmiernie ten fakt błyskawicznej adaptacji. Jedno zmartwienie mniej. Teraz oby tylko zdrówko i dobry humor Młodej dopisał.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Twoja córeczka jakoś się zaklimatyzowała :) Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńUfff no to ulga, bo wiesz, że mała jest szczęśliwa w nowym miejscu! :) trzymam kciuki za was obie, bo wyobrażam sobie, jakie to musi być dla Ciebie stresujące :)
OdpowiedzUsuńNo i super :)
OdpowiedzUsuńA Ty jak to znosisz? ;)
fajnie, że jest szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńNo i widzisz? Nie taki Diabeł straszny jak go malują :) Ale co mama musi się nadenerwować to musi :P Taki urok mam :)
OdpowiedzUsuńJak widać nie taki diabeł straszy :))
OdpowiedzUsuńTo cudowne wieści:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńświetnie:) u mnie było tak samo, ja płakałam że dziecko muszę tam zostawić a córa nawet nie zauważyła , że wyszłam:)
OdpowiedzUsuńCudowne dziecię ;)
OdpowiedzUsuń