świąteczny

Rotator

wtorek, 11 stycznia 2011

Fatalny dzień

Wczoraj dowiedziałam się, że pracuję już tylko do piątku - niby z jednej strony żadne zaskoczenie, w końcu zatrudniona byłam tylko do powrotu pani M. ale te życzenia noworoczne, nowe obowiązki ... dały mi nadzieje na to, że jednak na dłużej zatrzymają mnie w tej firmie :( 

Ledwo dojechałam do domu wybuchłam. Głowę rozerwało mi na dwie połówki, każdy mięsień, staw, każda kostka zaczęły boleć - myślałam, że to stres odpuszcza, że to wszystko przez powstrzymywane łez ...

Niestety okazało się, że dopadła mnie grypa jelitowa :( Takiej jeszcze nigdy nie miałam, szczegółów lepiej nie opowiadać. 

Czułam się fatalnie, ubrana w polara, przykryta polarowym kocem i jeszcze marzłam. Dopiero gdy kochany mąż wziął mnie w ramiona, szczelnie otulił swoim ciałem zasnęłam :) przespałam całą noc, bez przykrych niespodzianek, bez budzenia się co chwilę, bez strasznych snów ... 

Dziś co prawda dokucza mi jeszcze troszkę ból głowy, ale grypa już przeszła :) Do pracy idę już tylko w środę i piątek, to mogłam sobie pozwolić na poleżenie w łóżku - mały plusik bezrobocia. Ruszam do biblioteki, a potem biorę się za porządki (jutro kolęda, nasza pierwsza wspólna kolęda :) ) ugotuję obiad dla męża, zrobię też to na co nie mam ochoty - przejrzę ogłoszenia, napiszę nowe cv ... może coś wyślę - oby.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Bardzo mi miło, że odwiedziłaś/eś mojego bloga :) jeszcze milej mi będzie jak zostawisz kilka słów komentarza :) Zapraszam do kolejnych odwiedzin :)