Jak już pisałam, wczoraj Wiki była na pobraniu krwi. Kruszynka o godzinie 6tej zazwyczaj wypija butelkę mleka, tak jest przyzwyczajona i o tej porze jest już głodna. Wiadomo, że przed badaniem krwi trzeba być na czczo. Wiadomo też, że dziecko głodne jest podwójnie marudne. Także bałam się jak wytrzymamy do godziny 7.15, bo o tej godzinie najwcześniej zaczynają działać laboratoria/gabinety pielęgniarek. Na dodatek na miejscu okazało się, że jest kolejka długa jak z Torunia do Warszawy ... na szczęście panie pielęgniarki szybko działały, więc aż tak źle nie było. Z gabinetu wyszłyśmy koło 8.00.
Oczekiwanie na naszą kolej umiliła nam Bazgrajka "Zakochany Big Pen". Wiki widziała ją już dzień wcześniej, wówczas jej uwagę zajęła głównie kredka załączona do książeczki. Kruszyna od razu ją zabrała i poszła na stolik rysować po kartkach :) Cóż efekty mojego pilnowania książek przed porysowaniem widać.
W poczekalni przed laboratorium Wiki bardzo się zdziwiła, jak dałam jej kredkę i pozwoliłam rysować po książeczce :) Nie czekała długo, zabrała się za kolorowanie :)
"Zakochany Big Pen" to historia niebieskiej kredki, która potrafiła wszystko narysować: magiczny dzban, suknię Kopciuszka, krasnoludka ... Pewnego razu, Big Pen na balu u Temperówki poznał Kredkę, która pomimo tego, że różowa, czerwieniła się, gdy tylko na nią spojrzał. Big Pen zakochał się w Kredce i żyli długo i malowali w kolorach tęczy.
Historyjka ładna, prosta, zainteresuje i mniejsze dzieci i te trochę większe. Tekst napisany jest wierszem, nie ma go zbyt wiele. Właściwie to jest tylko dodatkiem do rysunków.
Ilustracje wyglądają jakby były rysowane, kolorowane/malowane dziecięcą rączką. Sporo jest elementów niepomalowanych, zachęcających Malucha do udziału w tworzeniu tej książeczki. Wiki jest jeszcze mała, wyjeżdża za linię, więc trochę mi szkoda na początku było książeczki. Jednak szybko doszłam do wniosku, że ta pobazgrana książka stanie się pamiątką :) Za jakiś czas Wiki sama będzie ją oglądać i dziwić się, jak to kiedyś nieudolnie szło jej kolorowanie ;) i jaka wiele od tego czasu się nauczyła.
Ilustracje wyglądają jakby były rysowane, kolorowane/malowane dziecięcą rączką. Sporo jest elementów niepomalowanych, zachęcających Malucha do udziału w tworzeniu tej książeczki. Wiki jest jeszcze mała, wyjeżdża za linię, więc trochę mi szkoda na początku było książeczki. Jednak szybko doszłam do wniosku, że ta pobazgrana książka stanie się pamiątką :) Za jakiś czas Wiki sama będzie ją oglądać i dziwić się, jak to kiedyś nieudolnie szło jej kolorowanie ;) i jaka wiele od tego czasu się nauczyła.
Bazgrajka jest cała kartonowa. Okładki są śliskie, natomiast w środku kartki są matowe i świetnie nadają się do kolorowania. Dzięki temu, że książka ma sztywne kartki dzieci mogą ją kolorować dosłownie w każdym miejscu. Wystarczy kolano do podparcia ;) Powiecie: samo kolano nie wystarczy, trzeba mieć czym kolorować - a ja odpowiem - Jest czym. Do książki rzepami przyczepiona jest kredka. I to nie byle jaka! Gruba, wygodnie się ją trzyma. Ma miękki, ale nie łamiący się gryfel. Bez względu na to czy dziecko marze nią po książce czy po zwykłej kartce, zostawia intensywny kolor.
Dla 2-latka przyczepianie i odczepianie kredki oraz zapinanie książeczki na rzep, samo w sobie jest już dobrą zabawą :)
Chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że "Dochód ze sprzedaży Bazgrajki przeznaczony jest na wysokiej jakości kredki wręczane dzieciom w całej Polsce w ramach działalności Fundacji Mówimy Obrazami."
Link do Bazgrajki
No to jestem pod wrażeniem !
OdpowiedzUsuńŚwietne to jest! Mojemu Maluchowi na pewno by się spodobało.
OdpowiedzUsuńAle fajne. Pierwsze o takim czymś słyszę, ale dzieci z pewnością zachwycone:)
OdpowiedzUsuńAle ekstra, sama bym chciała mieć taką pamiątkę ;)
OdpowiedzUsuńmamy ją jest super! A o Rysku jeszcze lepsza! ;)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tą dodaną kredką i możliwością malowania :) Wiki musiała być zachwycona :)
OdpowiedzUsuńwow, nie widziałam jej jeszcze. Koniecznie na listę do kupienia:)
OdpowiedzUsuńostatnio trafiłam na materialy od Bazgroszyt - zachwycam się za kazdym razem jak na nie patrze - proste, a rozwijające. Muszę poszukać tej książeczki - Julka byłaby zachwycona
OdpowiedzUsuń