Pisałam w ostatnim poście, że nachodzi mnie co jakiś czas myśl, że powinnam zrobić coś ze swoim brzuchem. To, że po ciążach przytyłam, mocno mi nie przeszkadza, ale już fakt, że ten brzuch jest taki rozciągnięty, nie taki jędrny, przeszkadza mi znacznie bardziej. W związku z tymi myślami, sięgnęłam ostatnio po książkę "SEALFIT W osiem tygodni do sprawności Komando Fok". Książka zmotywowała mnie do pracy nad sobą. Tak więc od jakiegoś czasu staram się codziennie ćwiczyć. Nie mówię tu o żadnym ćwiczeniu z Chodakowską :) Zdałam się na podstawowe ćwiczenia, znane ze szkolnego w-fu.
Brzuszki, przysiady, nożyce, wymachy nóg, to ćwiczenia, na które nie potrzebuję specjalnie wolnego czasu. Wykorzystuję chwile, kiedy Hania się bawi, tuż obok mnie. W związku z tym, że chciałabym poprawić swoją kondycję fizyczną zamówiłam też sprzęt do ćwiczeń pozwalający na zróżnicowanie aktywności: skakankę, hula-hop, krążek obrotowy i pas odchudzający.
Skakanie na skakance jest świetne dla zdrowia i poprawia sylwetkę. Wzmacnia mięśnie, zwiększa elastyczność stawów, poprawia ogólną kondycję i przyśpiesza spalanie materii. Jednak skakanka musi być odpowiednio dobrana. Nie może być za krótka. Na początku roku zaczęłam skakać, przyłączyłam się do wyzwania, w którym z dnia na dzień zwiększało się dość znacznie ilość podskoków. Niestety nieodpowiedni sprzęt i zbyt duże tempo, sprawiło, że zaczęły boleć mnie kolana i stopy. Dlatego tym razem kupiłam sobie nową skakankę i postanowiłam małymi kroczkami zwiększać ilość ćwiczeń.
Skakanka firmy HMS to klasyczny sprzęt. Ma drewniane, dobrze leżące w dłoni uchwyty oraz bawełniany sznur z plastikową osłonką. Linka jest długa (280 cm) i umocowana na metalowych kołyskach, dzięki temu skakanka będzie odpowiednia nawet dla bardzo wysokich osób - wiadomo, skrócić zawsze można, a wydłużyć to już nie tak łatwo ;) Skakanka wygląda na trwałą, ale potwierdzić to stwierdzenie będę mogła oczywiście dopiero za jakiś czas :) Także, mam skakankę i sobie na niej skaczę. Na razie w domu, podczas drzemki Hani. Zakładam jednak, że moja starsza córka nabierze ochoty na taką zabawę, a wtedy będziemy skakać razem przed blokiem.
Zależy mi na tym, by wrócić do talii osy ;) stąd zakup kolejnych sprzętów. Najbardziej spodobał mi się krążek obrotowy firmy HMS. Jest to sprzęt stosunkowo niewielkiej wielkości, dzięki czemu można trzymać go czy to za szafą, czy pod łóżkiem. Do ćwiczenia na nim nie potrzeba wiele miejsca, spokojnie mogę to robić pomiędzy porozrzucanymi zabawkami córki. Podobno 15 minut ćwiczeń dziennie pozwoli wymodelować brzuch, pośladki, uda, nogi i ramiona. Krążek obrotowy firmy HMS posiada elastyczne linki z uchwytami dzięki, którym można ćwiczyć jednocześnie z dolnymi partiami ciała również ramiona. Można korzystać z tych linek także nie kręcąc się, a tylko stojąc na krążku (co robi mój Mąż). Kolejna fajna sprawa: podczas ćwiczeń na krążku można np. oglądać telewizję, a w międzyczasie wypustki na górnej stronie sprzętu masują stopy ćwiczącego. Wspomnę jeszcze, że krążek obrotowy okazał się również świetną zabawką i dla niemowlaka i dla przedszkolaka ;)
Hula-hop znane z zabaw podwórkowych chyba wszystkim dziewczynkom, to skuteczny sposób na poprawienie linii talii i brzucha. Wybrałam sobie takie piękne, kolorowe, zachęcające do ćwiczeń koło. Ten egzemplarz hula-hop składa się z kilku elementów, dzięki czemu można je raz na jakiś czas rozmontować, żeby zajmowało mniej miejsca (np. jadąc na wakacje). Niestety jak dla mnie okazało się za małe i za lekkie. Całe szczęście mam córkę, której ono podoba się jeszcze bardziej niż mi.
I ostatnia rzecz, pas odchudzający z neoprenu. Ma 18 cm szerokości i metr długości. Zapinany jest na rzep i po założeniu pod ubranie jest niewidoczny. Jego cel to przyśpieszenie efektów ćwiczeń. Po założeniu pas rozgrzewa tkanki i przyśpiesza spalanie tłuszczu. I oto mi chodziło. Niestety, boleję nad tym bardzo, nie mogę z niego korzystać. Pas ma swój specyficzny zapach, który działa na mnie jak zapach benzyny czy też gotowanej pietruszki i selera, boli mnie od niego głowa. Nie wiem, czy w moim przypadku to swoista migrena, czy w czym problem. Strasznie żałuję, że nie mogę go używać. Przyznam, że liczyłam na te szybsze efekty, ale mówi się trudno.
Także, więc, ten, tego, rozumiecie ;)
Sprzęt mam, zapał do ćwiczeń też i nawet czas znajduję. Życzcie mi więc wytrwałości i systematyczności. Bo jak wiadomo to one gwarantują oczekiwane efekty.
Hula-hop znane z zabaw podwórkowych chyba wszystkim dziewczynkom, to skuteczny sposób na poprawienie linii talii i brzucha. Wybrałam sobie takie piękne, kolorowe, zachęcające do ćwiczeń koło. Ten egzemplarz hula-hop składa się z kilku elementów, dzięki czemu można je raz na jakiś czas rozmontować, żeby zajmowało mniej miejsca (np. jadąc na wakacje). Niestety jak dla mnie okazało się za małe i za lekkie. Całe szczęście mam córkę, której ono podoba się jeszcze bardziej niż mi.
I ostatnia rzecz, pas odchudzający z neoprenu. Ma 18 cm szerokości i metr długości. Zapinany jest na rzep i po założeniu pod ubranie jest niewidoczny. Jego cel to przyśpieszenie efektów ćwiczeń. Po założeniu pas rozgrzewa tkanki i przyśpiesza spalanie tłuszczu. I oto mi chodziło. Niestety, boleję nad tym bardzo, nie mogę z niego korzystać. Pas ma swój specyficzny zapach, który działa na mnie jak zapach benzyny czy też gotowanej pietruszki i selera, boli mnie od niego głowa. Nie wiem, czy w moim przypadku to swoista migrena, czy w czym problem. Strasznie żałuję, że nie mogę go używać. Przyznam, że liczyłam na te szybsze efekty, ale mówi się trudno.
Także, więc, ten, tego, rozumiecie ;)
Sprzęt mam, zapał do ćwiczeń też i nawet czas znajduję. Życzcie mi więc wytrwałości i systematyczności. Bo jak wiadomo to one gwarantują oczekiwane efekty.
Hula hop też mamy, z tym, że leży w szafie cały czas :)
OdpowiedzUsuńdziewczyny to wyciągajcie je, będzie mi raźniej :D
UsuńPolecam ćwiczenia w domu oraz zakup podstawowego sprzętu do Ćwiczen jeżeli mamy taką możliwość :)
OdpowiedzUsuń