świąteczny

Rotator

poniedziałek, 25 marca 2019

Tylko reagując możemy coś zmienić

Przeczytałam ostatnio na fb wpis Pani Ani, o tym jak został potraktowany jej szwagier, w szpitalu na izbie przyjęć. Poruszyła mnie ta historia, sprawiła, że przypomniałam sobie sytuację mojej koleżanki i swoją własną sprzed lat. Muszę się wygadać, a właściwie wypisać. 


Wspomniany wyżej człowiek zmarł, ponieważ w szpitalu, nie uzyskał pomocy, której pilnie potrzebował. Od godziny 10.30 do 19.20 czekał, aż w końcu ktoś zajął się nim profesjonalnie. Niestety było już za późno. Oczywiście w międzyczasie lekarze, pielęgniarki przechodzili obok, a mąż Pani Ani prosił o udzielenie pomocy choremu, ale ... Nie będę opisywać tu szczegółów sprawy. Odsyłam Was do  wpisu p. Ani  tymczasem chciałam się zastanowić, dlaczego do takiej sytuacji doszło? Dlaczego w miejscu, do którego się kierujemy potrzebując pomocy, możemy jej nie uzyskać?

Lekarze to też ludzie, z ludzkimi słabościami

Oczywiście w pierwszej chwili oburzyła mnie opisana sytuacja. W końcu szpital, to miejsce, w którym człowiek powinien otrzymać pomoc. Po chwili pomyślałam jednak, że szpital tworzą ludzie. Ludzie ze słabościami, wadami. Ludzie tacy jak ja, czy Ty. Przypomniałam sobie jak dawniej znudzona swoją pracą i zmęczona odkładałam, to co było do zrobienia na później. Dla lekarzy, leczenie to taka sama praca, jak dla mnie praca biurowa. Każdemu z nas zdarzy się czasem czekać, aż ktoś inny zajmie się tym, na robienie czego nie mamy ochoty. I nie dzieje się to wówczas, kiedy jesteśmy wypoczęci i zmotywowani do pracy, tylko wtedy kiedy dopada nas zmęczenie, znużenie, zniechęcenie, brak nam motywacji ... Mało tego, jeśli jest więcej osób, które mogą zająć się daną sprawą, to w naszych głowach pojawia się pytanie: dlaczego ja mam to robić? teraz jego kolej! Sami powiedzcie, czyż tak nie jest? Tylko, że w przypadku lekarzy, chodzi o ludzkie życie!

 Wszędzie ta papierologia

Patrząc na pracę lekarzy z boku, rzuca się w oczy fakt, że zanim zaczną w ogóle leczyć, najpierw muszą wypełnić milion papierów! Moja pierwsza ciąża zakończyła się stanem przedrzucawkowym. Na izbie przyjęć nie było jakoś bardzo dużo ludzi, więc i w miarę szybko mnie przyjęto. W sumie w sali szpitalnej leżałam po jakichś 5 godzinach, ale nie dlatego, że czekałam w kolejce tyle czasu, tylko dlatego, że po drodze ciągle jakieś papiery panie pielęgniarki i lekarze wypisywali. Pytano mnie o to samo po trzy razy, pomimo tego, że większość informacji była w karcie ciąży. Czy nie dałoby się tego jakoś inaczej zorganizować?

Zmęczenie bywa przyczyną błędów

Kolejna sprawa, to fakt, że lekarze pracują po wiele godzin. Nie chcę wnikać dlaczego. Istotne jest to, że wynikiem jest zmęczenie! Człowiek zmęczony z pewnością ma większe predyspozycje do popełnienia błędu, a w przypadku lekarzy taki błąd może skończyć się tragicznie! Nie stratą pieniężną, tylko zdrowiem i życiem pacjenta! Zmęczenie, to mniej efektywna praca, problemy z koncentracją, mniejsza cierpliwość. A jak człowiek nie jest w stanie ogarnąć swoich obowiązków tak jak by chciał, to z czasem zaczyna je "olewać". Z tym, że obowiązki lekarza, bezpośrednio z życiem ludzkim są związane!

I ta znieczulica

Ludzie coraz częściej wolą czegoś "nie widzieć" niż zareagować. Myślą sobie, niech ktoś inny się tym zajmie; ktoś inny ma więcej czasu. Babcia dźwigająca ciężkie siatki. Człowiek leżący na przystanku. Czy choćby starsza osoba stojąca  w autobusie, podczas gdy my siedzimy. Nie zdarza się nam często taka sytuacja, nie zajęłoby nam dużo czasu udzielenie pomocy, nie byłby to duży wysiłek. A jednak ... A co się dzieje, gdy ludzie potrzebujący stają się codziennością? Mogę się tylko domyślać, że lekarze uodparniają się z czasem na widok cierpiących i potrzebujących pomocy pacjentów. Do tego dochodzi zmęczenie, znużenie ... I w wyniku zbiegu wielu przyczyn, zdarza się taka sytuacja jak ta opisana, przez p. Anię.

 Co możemy zrobić? 

Kto jest winny w takiej sytuacji? Generalnie winę możemy zrzucić na system. Nie mniej po mimo wszystkich usprawiedliwień i zrozumienia z mojej strony, uważam, że jednak każdy kto miał możliwość pomóc, a tego nie zrobił, powinien czuć się współwinny. Umarł człowiek!

Co zrobić, żeby takie sytuacje zdarzały się jak najrzadziej? Tylko reagując możemy przyczynić się do jakichkolwiek zmian. Wiem, że wiele osób na różnego rodzaju zaniedbania zwyczajnie pogdera pod nosem i machnie ręką, ale w ten sposób nic nie zmienimy. Trzeba pisać do Rzecznika Praw Pacjenta, upominać się o swoje prawa, a w razie potrzeby walczyć o odszkodowania za błędy lekarskie! Sprawy o odszkodowania za błędy medyczne z pewnością są skomplikowane i przysłowiowy Kowalski może potrzebować pomocy, by w ogóle podjąć walkę. Jednak w dzisiejszych czasach nie brakuje doświadczonych specjalistów, którzy w imieniu pokrzywdzonego będą się domagać zadośćuczynienia. Wiadomo, że pieniądze nie wszystko zrekompensują, nie mniej dzięki nim pacjent nie będzie musiał się martwić o finanse potrzebne na dalsze leczenie. Zaniedbanie lekarskie wymaga wyjaśnienia. Jeśli większość z nas będzie dochodzić swoich praw, walczyć o odszkodowania, lekarze będą zmuszeni bardziej się starać i dążyć do zmian, które pozwolą im wykonywać swój zawód z pełnym zaangażowaniem.

3 komentarze :

  1. Niestety, służba zdrowia traktuje pacjentów, jak kolejny numerek w statystyczny. Zero zrozumienia i empatii.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, lekarze też mogą być przemęczeni, jednak ich reakcja decyduje o ludzkim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio też słyszałam o pewnej ciężarnej kobiecie, która czekała na pogotowiu na swoją kolej i nie doczekała się w porę... bo w końcu zapadła w śpiączkę! Albo małżeństwo, które straciło dziecko tydzień przed terminem porodu, bo lekarze zamiast choćby "na wszelki wypadek" wywołać poród, bo w sumie ciąża była donoszona, to monitorowali jak dziecku spada tętno!

    Sama też z bolącym zębem dostałam wizytę 2 miesiące później! ;) i drugie dziecko urodziłam prawie na poczekalni, bo trzeba było wypisać papierki ;)

    moim zdaniem takie zaniedbania zdarzają się dlatego, że ludzie w naszym kraju za mało walczą o zadośćuczynienie za krzywdy! Ostatnio przez kilka lat mieszkałam w Stanach, tam lekarze dmuchają niemal na zimne! Bo jak się coś komuś stanie to zapłacą takie odszkodowanie, że pół życia się nie wypłacą! choć i tam zdarzają się zaskakujące sytuacje... mojej znajomej po porodzie przepisali oksykodon! który na czarnym rynku jest sprzedawany jako narkotyk! i może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby... nie karmiła piersią! ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że odwiedziłaś/eś mojego bloga :) jeszcze milej mi będzie jak zostawisz kilka słów komentarza :) Zapraszam do kolejnych odwiedzin :)