W dzieciństwie, w okresie świątecznym, chyba rok rocznie, przyjeżdżaliśmy do Torunia oglądać szopki. W tym roku do szopek wybraliśmy się z naszą Wiktorią. Byliśmy na Mszy w Kościele Garnizonowym. Szopka tam prezentowana robi niesamowite wrażenie. Od razu po wejściu wyrywa się z ust łałłłłłł! Cały ołtarz został zabudowany. Jest Maryja z Józefem i Jezuskiem, są stare narzędzia, wypchane zwierzęta, żywe zwierzęta ... Niedźwiedzie, wilki, jelenie, sarny, sowy ... Króliki, cielaczek, i masa ptaków różnego rodzaju. Nie mam pojęcia, czy zawsze, ale dziś były tłumy ludzi w tym kościele. Zachwycone dzieci, spacerowały od klatki do klatki oglądając piękne zwierzątka. Na każdej twarzyczce gościł uśmiech.
Niestety nie mam zdjęcia. Zbyt wiele osób było i na każdym zdjęciu widać czyjąś twarz. Nie chciałam takich fotek wrzucać. Jak uda mi się zrobić lepsze zdjęcie to umieszczę na blogu.
Byliśmy także w szopce na Nowym Rynku :)
Odwiedziliśmy również ruchomą szopkę u Ojców Redemptorystów :) Jest to pierwsza szopka jaką zobaczyłam, nie licząc oczywiście małej szopki w moim parafialnym kościele. Pamiętam jak z siostrą czekałyśmy na dzień, kiedy pojedziemy ją zobaczyć :) Szopka od tamtych czasów trochę się zmieniła. Oczywiście mi wydaje się teraz dużo mniejsza i mniej efektowna, ale to ponoć normalne :) bo ja sama urosłam :)
Myślę, że oglądanie szopek to będzie taki nasz rodzinny zwyczaj :) O ile w tym roku, Wiki jeszcze tak bardzo nie zachwycała się tym co zobaczyła, podejrzewam, że już za rok będzie to dla niej bardzo miłe doświadczenie.
Zdecydowanie zwyczaj bardzo fajny, sama bardzo lubię oglądać piękne szopki, a jest ich sporo w trójmieście:) Pozdrawiam cieplutko:*
OdpowiedzUsuń