Kolejny telefon stracony.
Jeden utopiony w wannie.
Drugi utopiony w łazankach.
Trzeci utopiony w kropli herbaty.
I jak w zwykle w najgorszym momencie.
Żadnego telefonu na zastępstwo.
Cóż, w najbliższym czasie muszę cofnąć się i przypomnieć sobie, jak żyć bez telefonu. Ciężko będzie, bo zdążyłam się przyzwyczaić, że telefon mnie budzi, telefon zastępuje zegarek, telefon zawsze jest pod ręką ...
Dobra żałoba ok, ale żyć trzeba dalej. Dziś pilnuję Wiki, bo znowu chora. Może to zbyt wiele powiedziane, bo katar w zasadzie tylko ma, ale do żłobka chodzić nie może bo zaraża. Korzystając z okazji, że mamy większość dnia dla siebie, pakujemy jedzenie i inne niezbędne rzeczy, bierzemy spacerówkę i łopatkę i ruszamy w trasę :) Kierunek: Park na Bydgoskim Przedmieściu :)
Oj, trzeba będzie przywyknąć.
OdpowiedzUsuńUdanego wypadu :)
OdpowiedzUsuńNie masz szczęścia do komórek. Przykro mi.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia na spotkaniu w Toruniu :)
To słabiutkie te dwa ostatnie telefony :/ w sumie, teraz większość telefonów jest gorsza pod względem wytrzymałości od tych starych modelów...
OdpowiedzUsuńUdanego wypadu i zdrówka dla Wiki :*
Skąd ja to znam ; P, pierwszy moment jest najgorszy, ale później idzie się już przyzwyczaic do swoich możliwości ; P
OdpowiedzUsuńMoja Nokia przeżyła nawet utopienie w kiblu :)
OdpowiedzUsuńPoczątek brzmi jak porównanie telefonu do męża . Ps. Mam podobnie zawsze przez sen zrzucam telefon z łóżka na podłogę (łóżko piętrowe - większe ryzyko)
OdpowiedzUsuń