Miało być o prezentach, które dostaliśmy na spotkaniu blogerek, niestety post zmuszona jestem opublikować w późniejszym czasie. Dziś Blogger coś nie chce zassać moich fotek :( Nie mam cierpliwości czekać/próbować/ kombinować.
Jak już przysiadłam do pisania to coś napiszę :) tylko, że na zupełnie inny temat (mniej przyjemny przynajmniej dla mnie).
Pech - wg słownika języka polskiego to niepomyślny zbieg okoliczności
Najpierw tragiczna śmierć mojej Nokia C5 (utonęła w słodkiej herbacie), potem tragiczna DLA NAS śmierć bojlera (cierpimy lodowate katusze) . Do tego dach zaczął przeciekać w kolejnym miejscu. Wszystko w odstępie kilku dni. Pech? Chyba faktycznie pech.
Komórka jaka była taka była, ale używać jej mogłam jeszcze długi czas;
Bojler - za rok pewnie już będziemy mieszkać gdzie inniej, po co nam teraz taka inwestycja :/;
Dach - a na to wpływu zupełnie nie mamy, możemy tylko dzwonić, dzwonić, dzwonić ... a i tak zawsze usłyszymy to samo: "w planach jest remont całego dachu ..."
Wczoraj spuszczaliśmy wodę ze 100 litrowego, starego jak świat bojlera - upierdliwa robota.
Dziś Mąż odkręcił stary i kupił nowy bojler. Oczywiście nowy nie jest idealnie taki sam jak ten poprzedni, więc trzeba przystosować rurki, ale jak dobrze pójdzie, to może koło północy napełnimy wannę ciepłą wodą :) I mam nadzieję, że na tym się skończy ten nasz pech.
Odpukać, ale mamy jeszcze starą lodówkę i pralkę której się programy nie zawsze załączają ...
TWU, TWU, TWU ...
Masakra, jak się psuje to wszystko naraz ;/
OdpowiedzUsuńw niemalowane!
OdpowiedzUsuńNo, nie kracz, nie kracz. Obyście już jutro mogli się pluskać w ciepłej wodzie.
OdpowiedzUsuńW taką pogodę nie zazdroszczę tych przebojów z dachem :/
OdpowiedzUsuńtak jest zawsze, jak się sypie to się sypie wszystko..
OdpowiedzUsuńNo, jak się pierniczy to wszystko na raz. Mam nadzieję, że już pech wam się skończył :)
OdpowiedzUsuńTeraz życzę tylko szczęścia!
OdpowiedzUsuń