Te dwie czynności są do siebie odwrotnie proporcjonalne ;)
Odkąd wróciłam do pracy na pełen etat, zdecydowanie mniej bloguję, a więcej czytam. Zmiana taka nastąpiła z prostej przyczyny: wiadomo jak to jest w pracy, postów wtedy się nie pisze. Natomiast po pracy do komputera zasiada Mąż :) Mi to nie przeszkadza, bo czytać lubię, więc sięgam po książkę :) i efekty są widoczne :)
Do tej pory bywało, że nie wyrabiałam się w czasie (na to przewidzianym) z przeczytaniem jednej wypożyczonej w bibliotece książce. We wrześniu i w październiku co najmniej po trzy książki wypożyczałam na raz i wyrabiałam się z czytaniem :) I nie było czytania po 3 strony tylko powiedzmy po 30 stron duszkiem ;) Także jestem zadowolona z tej zmiany :) Znowu zaczęłam wypożyczać na zasadzie "co mi w rękę w padnie", czytać nie sugerując się komentarzami innych :) Stwierdziłam, że seria "pisane przez życie", E.E. Schmitt i książki o innych kulturach zdecydowanie najbardziej mi ostatnio pasują i pewnie te w pierwszej kolejności będę wypożyczać.
Zawsze jest jednak jakieś "ale"
Wszystko fajnie, pięknie, ale na blogu piszę już tak rzadko, że przestaje mi tego brakować. Zaczynam się zastanawiać co mogłabym napisać i dochodzę do wniosku, że nie wiem. Wypadłam z rytmu. Z czytaniem Waszych blogów również jest zdecydowanie gorzej. Nigdy nie jestem na bieżąco. Jak dorwę się do komputera to po kilka postów u każdego czytam, często czasowo daleko w tył się muszę cofać. I nigdy nie jestem pewna czy kogoś nie pominęłam ... :/ Szkoda mi trochę tego mojego "blogowego życia".
Cóż doba ma tylko 24 godziny, tego przeskoczyć się nie da :) więc trzeba się pogodzić i cieszyć tym co jest.
W pewnym stopniu zazdroszczę, bo nieraz mam wrażenie, że pałętam się po blogach (nieraz za długo i bezcelowo)a mogłabym w tym czasie poczytac.
OdpowiedzUsuńZnależć dystans i właściwe proporcje- to byłaby metoda. Ale nieraz nie potrafię.
z pisaniem tez się łapię na tym, że za duzo czasu mi schodzi, a mogłaby poczytać...
Nie jest jednak tragicznie, bo cośtam czytam, tylko znów z opisywaniem mam tyły, ale czy muszę o kazdej książce? Niby nie, ale chcę i o tej i o tej, i tak wychodzi jak wychodzi.
A co do wypożyczania i czytania - to pewnie, co nam w duszy gra, co pasuje, a nie według cudzych opinii.
Pozdrawiam
ja książek nie opisuję, ja je na bieżąco Mężowi komentuję ;) Śmieje się On ze mnie czasem, bo zdarza się, że przeczytam kilka pierwszych zdań i już muszę się wypowiedzieć :)
UsuńMi też się nie raz wydaje, że czas poświęcony na blogowanie mogłabym przeznaczyć na coś bardziej pożytecznego, ale jak się dorwę do blogowania to jakoś nie mogę przestać ;p
OdpowiedzUsuńwłaśnie, jak się bloguje systematycznie to ciężko się oderwać od tego :)
UsuńOj tak.... doba jest zdecydowanie za krótka ! :)
OdpowiedzUsuńJa jak na razie jestem tak uzależniona od blogowania, że każdą wolną chwilę poświęcam na pisanie posta i na czytanie innych blogów :) ale wiem jak czasami jest jak się opuści kilka dni i później trzeba nadrabiać... Pochłania to cały ogrom czasu :/
OdpowiedzUsuńZa to mogę podziękować Tobie, że pomimo tego całego braku czasu znajdujesz chwilę, żeby czytać moje wypociny (a jest tego często sporo) i jeszcze zostawisz komentarz :)