Sobota rano. Leżę w wannie z książką w ręku :) Przeczytałam ostatnie strony i ... kurcze? kto w końcu jest tym mordercą? Ostatni rozdział rozpoczyna zdanie, wykluczające z grona podejrzanych pewną osobę i wręcz stwierdzające, że winną/winnym jest X - przynajmniej ja tak to odebrałam. Czytam dalej, czekam na wyjaśnienie, jak Bailey odkryła, że to właśnie ta osoba jest mordercą - koniec książki, a ja nadal nie wiem. Zgłupiałam. Cofnnęłam się do poprzedniego rozdziału, czytam jeszcze raz i ... :) jasne. Skleiły mi się dwie strony, akurat te, z których wynika kto i dlaczego zamordował młodą nianię :) Hihi zaskoczyła mnie ta książka :)
Tak szczerze mówiąc to i tak chyba nie do końca zrozumiałam o co chodziło. "Gdyby wygląd mógł zabijać" - nie bardzo potrafię powiązać tytułu książki z jej zawartością, nie pasuje mi on.
Hmm, a okładka wydaje mi się zbyt mroczna w stosunku do treści.
Nie zanotowałam sobie również, żadnego mądrego cytatu ...
Ale pomimo wszystko, książkę czytało się przyjemnie :)
Czytaliście? Jeżeli tak, to co myślicie o tej książce?
;)
OdpowiedzUsuńchcialas o orgazmach to masz ;)
specjalnie na dzien kobiet ;)
i specjalnie dla ciebie ;)