Od jakiegoś czasu trwa moda na bullet journal :) Bardzo chciałam popłynąć z nurtem i stworzyć swój własny bujo. Przejrzałam otchłanie internetu, podejrzałam pomysły innych, w końcu kupiłam zeszyt i zaczęłam tworzyć. Niestety to zadanie mnie przerosło. Gdy nadszedł kolejny styczeń, podeszłam do tematu po raz kolejny. Tym razem stwierdziłam, że skoro nie mam czasu na kolorowe szlaczki, rameczki, ozdoby itp itd to postawię na styl minimalistyczny. Poszło mi lepiej, bo cały czas ten zeszyt jeszcze posiadam :D nie mniej jest to raczej zeszyt zawierający listę rzeczy do zrobienia. Zbliża się kolejny rok, a ja zamierzam po raz trzeci spróbować poprowadzić bullet journal. Tym razem postanowiłam skorzystać z gotowca :)
KSIĄŻKĘ KUPISZ TU |
"Bardzo brzydki dziennik" jest rozmiarów grubego zeszytu A5, posiada miękką okładkę, zawiera trochę ilustracji, ale nie znajdziecie w nim kolorów. Dołączono do niego przekładkę, również czarno-białą, przedstawiającą skupioną kobietę. W środku znalazło się kilka słów wstępu, oraz co miesiąc kilka słów od autorki dla właścicielki danego egzemplarza. Listy Igi Chmielewskiej podsuwają pomysły, motywują, pozytywnie nastrajają.
"Bardzo brzydki dziennik" zbudowany jest według schematu:
- kartka z kalendarza
- rozkład miesięczny
- list do właścicielki dziennika
- strony do wypełnienia
- cele, wydarzenia, wydatki, notatki
- rozkład tygodniowy.
Na końcu dziennika znajduje się jeszcze kilka dodatkowych stron do wypełnienia oraz wolne miejsce, które każdy może wykorzystać według własnych potrzeb.
Co zawierają wspomniane wyżej strony do wypełnienia? Znajdziecie wśród nich między innymi listę postanowień noworocznych, planner porządków wiosennych, miejsce na list do siebie za 5 lat, czy też miejsce na spis książek, które chcesz przeczytać.
Czarno-białe wnętrze tego dziennika daje możliwość stworzenia z niego własnego mini dzieła sztuki ;) Możemy go ozdabiać, możemy po nim gryzdać. Wszystko zależy od nas. Nie jest to bullet journal stworzony od podstaw własnoręcznie, niemniej można go dostosować do własnych potrzeb i z pewnością prowadzenie go nie jest tak czasochłonne jak w przypadku własnego zeszytu.
"Bardzo brzydki dziennik" jest dziełem Igi Chmielewskiej, autorki fanpage'a Bardzo brzydkie rysunki.
Za bullet journal dziękuję
To raczej nie dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńFakt nie dla kazdego jest prowadzenie bujo :)
UsuńChyba nie chciałoby mi się systematycznie go uzupełniać.
OdpowiedzUsuńA ja ciągle do tej systematyczności dążę właśnie
UsuńMyślę, że taki kalendarz zostałby przeze mnie dobrze zapełniony :) Chciałabym go mieć, uzupełniałabym na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem jak będzie z tym moim uzupełnianiem, ale bardzo bym chciała być systematyczna :)
UsuńPrzyznam, że nie słyszałam o bullet journal. I też nie znalazłam bym pewnie czasu na tworzenie takiego dziennika od podstaw. Bardzo brzydki dziennik jest lepsza opcją, ale na bank nie prowadziłabym go systematycznie. Na początku może jeszcze tak, ale z czasem coraz rzadziej bym do niego zaglądała.
OdpowiedzUsuńU mnie z systematycznością też jest kiepsko, ale taki bullet to jest okazja do ćwiczenia systematyczności i planowania także staram się, staram, żeby z roku na rok coraz lepiej było u mnie z tym tematem :D
Usuń