Jak spojrzałam na książkę "Miasto labiryntów", to pomyślałam, że to zwyczajna książka, ze zwyczajnymi labiryntami. Zastanawiałam się tylko nad poziomem ich trudności. Tymczasem już pierwsza strona okazała się zaskoczeniem.
Burmistrz Jarek oprowadza nas po tym niesamowitym mieście, przedstawia jego mieszkańców oraz problemy z jakimi się borykają. My czytelnicy natomiast możemy pomóc, bo patrząc z naszej perspektywy, łatwiej jest trafić do celu np. dotrzeć do wyłącznika pola magnetycznego kosmitów, uniemożliwiając im tym samym zabranie fragmentu miasta do przeprowadzenia eksperymentów.
"Miasto labiryntów" to bardzo fajna książka. Jej zawartość zainteresuje i zajmie dzieci na dłuższy czas. Poziom trudności labiryntów jest różnorodny. Niektóre przechodzi się bez problemu, nad innymi trzeba się trochę pogłowić, a czasem wydaje się wręcz, że z labiryntu nie ma wyjścia - tymczasem nie wszystko co nam się zaworem wydaje, jest nim faktycznie ;) Tu mam na myśli moje problemy z odnalezieniem prawidłowej drogi. Mąż mnie wyprowadził z błędu i przy okazji też spędził chwilę czy dwie rozwiązując labirynty z córką.
"Miasto labiryntów" zawiera pewną historię, którą przeczytać muszą młodszym dzieciom rodzice. Jednak przy każdym labiryncie narysowana jest wskazówka, dzięki, której dziecko może poszukać wyjścia z labiryntu nie czekając na przeczytanie opisu przez dorosłego. Jest to dobre rozwiązanie, bo wiadomo jak czasem bywa z rodzicami ;)
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 128
Kategoria wiekowa: 5+
Link do książki na stronie wydawcy
Za książkę dziękuję:
Czyli zabawa dla całej rodziny :) Oby tylko dzieci nie zawstydziły rodziców :D
OdpowiedzUsuńHaha oby rodzice umieli przyjąć na klatę takową sytuację :)
UsuńUwielbiam labirynty, więc i ta książka by mi się spodobała. Zapowiada się świetna zabawa.
OdpowiedzUsuńFajna, na prawdę fajna zabawa :)
Usuń