świąteczny

Rotator

sobota, 16 lipca 2011

Rozdzieleni

Dwa sny ... w obu coś nas rozdzieliło ...

Wyjechałam do rodziców, w odwiedziny. Sama bez męża. U rodziców byli również inni goście. Porozmawiałam ... Nadszedł wieczór (chyba wieczór, a w każdym razie chwila, w której zaczęłam tęsknić) wzięłam komórkę, chciałam zadzwonić do mojego Skarba. Coś się zmieniło. W pierwszym momencie księżniczki z bajek na wyświetlaczu mojej komórki bardzo mi się spodobały, ale po chwili odkryłam, że w żaden sposób nie mogę wybrać numeru, nie mogę zadzwonić do Męża. W padłam w panikę. Zaczęłam krzyczeć "kto mi to zrobił" - przyznała się moja najmłodsza siostra. Strach ... potwornie bałam się tego, że nie mam kontaktu z Mężem, tego że On nie wie co u mnie, martwi się ...

Przebudziłam się, na szczęście Mąż obok :) Przytuliłam się, uspokoiłam i zasnęłam znowu.

Od jakiegoś czasu nasza koleżanka Małgosia mieszka w Toruniu. Jest tu na praktykach. Oprócz nas nie ma tu zbyt wielu znajomych, więc staramy się dotrzymać jej towarzystwa ... Małgosia postanowiła pójść na jakiś kurs, a mój Mąż się do niej przyłączył. Po pracy pojechałam ich odebrać. Zaparkowałam czerwonego forda i weszłam do budynku. Po korytarzach kręciło się wielu ludzi - prawie sami "nastolatkowie". Wśród nich odnalazłam Męża i Gosię. Idziemy do samochodu, w pewnym momencie okazało się, że Gosia wraca z jakimiś innymi, być może nowymi, znajomymi, a ja straciłam z oczu i Męża i nasz samochód. Cofnęłam się, rozglądam ... zorientowałam się, że w miejscu w którym zostawiłam forda stoją teraz stoły, siedzą jacyś ludzie ... podeszłam do pracowników, pytam, a oni mi mówią, że go przestawili. Nagadałam im, bo przecież jak tak można, bez pozwolenia właścicieli ruszać samochód ... Męża znalazłam w jakiejś kolejce, po coś go tam wezwali. Poczekałam. Minęło sporo  czasu, wydawało mi się, że już kolejna osoba weszła do pomieszczenia, do którego jakiś czas temu wchodził mój Mąż, ale On sam ... hmm nie widziałam żeby wychodził. Wypatruję w tłumie nastolatków mojego Skarba ... w pewnym momencie zaczepia mnie młody chłopak: na głowie burza włosów, nalakierowana tak, że stała, ciuchy jak to u nastolatka ... Odzywa się ... o Boże ... to mój Mąż!!! "Co oni Ci zrobili, jak Ty wyglądasz ..." I długa dyskusja, i prośba wracajmy do domu, ... a On nie chce. 
Wrócił po jakimś czasie. Było jeszcze gorzej. Włosy po zmyciu lakieru opadły, sięgały Mu do ramion. Buźka, zero zarostu, żadnego śladu po tym, że kiedyś tam był. Wyglądał jak dziewczynka. Krótkie spodenki, obcisła bluzeczka ... Zachowuje się dziwnie ... chce mieć chłopaka ... Mówię do niego, próbuję mu przypomnieć, że jest mężczyzną, moim mężem, postanawiam pokazać Mu zdjęcia ... Dzwonek do drzwi. Teściowa przyszła. Prosiłam żeby poszła sobie, że teraz nie mam czasu i takie tam ... bo przecież jakby syna zobaczyła w takim stanie ... Niestety nie poskutkowało. Zobaczyła co się stało ... poprosiłam ją, żeby na jakiś czas przygarnęła do siebie nasze dziecko ... chociaż niech ono nie wie, nie widzi tatusia w takim stanie. Ja miałam robić wszystko, żeby odzyskać MOJEGO MĘŻA ... 

A mąż? Mąż w tym czasie śnił o tym, że wyrzucili nas z mieszkania ...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Bardzo mi miło, że odwiedziłaś/eś mojego bloga :) jeszcze milej mi będzie jak zostawisz kilka słów komentarza :) Zapraszam do kolejnych odwiedzin :)