tag:blogger.com,1999:blog-3620594307182026711.post1421788262328656188..comments2024-03-01T09:33:32.506+01:00Comments on Co w głowie piszczy: Coraz bliżejylllahttp://www.blogger.com/profile/13339963683808850897noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-3620594307182026711.post-49993636503017372332011-11-01T20:58:22.676+01:002011-11-01T20:58:22.676+01:00Dziękuję :)
Ja często, pomimo obaw, myślę sobie, ...Dziękuję :) <br />Ja często, pomimo obaw, myślę sobie, że skoro nasi rodzice, dziadkowie ... z dużo mniejszym dostępem do wszelkiego rodzaju informacji, w dużo trudniejszych warunkach radzili sobie, to i my damy radę :) Tak damy radę :)ylllahttps://www.blogger.com/profile/13339963683808850897noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3620594307182026711.post-71443697380052105702011-11-01T20:31:53.229+01:002011-11-01T20:31:53.229+01:00Ylllo, nie martw się, dasz radę, potem też sobie p...Ylllo, nie martw się, dasz radę, potem też sobie poradzicie. Wiem po sobie, zupełnie sobie tego nie mogłam wyobrazić jak to będzie, a jakoś się ułożyło, zobaczysz, że dużo rzeczy robi się tak instynktownie, i taka przemiana w nas następuje jak już jest z nami Maleństwo.<br />Mój mąż przy porodzie tez był, bardzo pomógł. dużo wyniósł ze szkoły rodzenia. Także była na zajęciach mowa o tym, że kobieta w połogu potrafi być jak tornado z huraganem razem wzięte, mąż musi wtedy przymknąć oko na humory i nie brać ich do siebie. <br />Przygotujcie się na zmiany, poświęcenie, miejcie ich świadomość, ale nie bójcie się. I pamiętajcie, nie musicie być idealni.<br />Trzymam kciuki i życzę Wam wszystkiego dobrego!Agnestohttps://www.blogger.com/profile/13910356006499443672noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3620594307182026711.post-28523861555315835192011-11-01T10:57:45.109+01:002011-11-01T10:57:45.109+01:00Ja myślałam, że mamy realistyczne wyobrażenie o ro...Ja myślałam, że mamy realistyczne wyobrażenie o rodzicielstwie. I było chyba tak nawet naprawdę. Ale i tak wszystko nas mocno przytłoczyło i można powiedzieć, że przez jakiś czas byliśmy w lekkim szoku :) <br /><br />Dziecko to mega próba dla związku. Nie ma już czasu na budowanie relacji. I nie o to chodzi, żeby negatywne emocje hamować, tylko, żeby umieć sobie z ich wybuchem poradzić. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że z dnia na dzień jest łatwiej. Dziecko staje się częścią rodziny, częścią nas, wrasta w nasze życie. Trudne dni mijają - o tym mimo zmęczenia trzeba pamiętać. A potem jest pierwszy uśmiech, maleńka rączka łapiąca za nos, "mama", maleńkie stópki, maleńkie plecki... mmm... kawałek nieba :)<br /><br />Dzieci są różne (nic odkrywczego). Dobrze jest przyjąć je takim jakie jest. Może nam się marzy spokojny, przysypiający większość dnia noworodek, albo radosne niemowlę, które daje popracować w domu! :) A potem się okazuje, że nasze dziecko jest pewnym siebie i swoich potrzeb szkrabem, które kiedyś mocno będzie stąpał po ziemi, ale póki co wymaga naszych rąk niemal przez całą dobę. Zapomnij o planach. Będzie na to czas, kiedy się trochę poznacie.<br /><br />Mój mąż był przy porodzie. Nie wyobrażam sobie tego inaczej. Ale nasz związek jest taki, że nie mieliśmy cienia wątpliwości co do tego, że razem chcemy powitać nasze dziecko, w ten właśnie sposób. Nie zastanawialiśmy się jak to będzie z seksem 'po'. Był chyba wtedy dość nisko na liście priorytetów.Ewahttps://www.blogger.com/profile/09531811055882297373noreply@blogger.com